życie

żeby życie miało smaczek …

Raz ogórek, raz kabaczek.

 

Nie, ja nie o LGBT i innych bezeceństwach. Nie mówmyż o debilu. Chłop i tak ma przed sobą trudny czas. Pakowanie. Wiem, kilka razy się przeprowadzałem. Tyle tego się jednak zbiera, że okazuje się, że całe życie to nie jeden, a od groma pudeł i worków. Także WyPAD 2020.

Ja nie o ideologii, a o ludziach. O koleżance z pracy, co mi o tej porze roku przynosi dary. Przeprowadziła się Dorota na wieś ze swoimi chłopakami i sobie przy domu grzebie, kopie, sadzi, piele. I natura oddaje jej jak szalona! Dwa dni temu przyniosła mi wór szczypioru, rukoli, sałaty. A rok temu dostałem jeszcze gigantyczne ogórki, cukinie i miętę. Także czekam na resztę zielonego.

W sklepie mym czasem się zapytuję pana Wojtka z rybnego, czy ma jakieś łby i kręgosłupy rybie. I jak czasem ma, to kupuję. I dwa dni temu sobie nawarzyłem rosołu rybnego. Piękny. Taki zawiesisty, z drobinkami mięsa łososia. Mlask.

Raz zrobiłem zupę z sałaty i się zakochałem. Piękna zieleń wychodzi po zblendowaniu. A smak!?

Rok temu Dorota zaproponowała, żebym zmiksował ogórki świeże. Mlask!

Teraz zrobiłem zupę zieloną ze szczypiorem, rukolą i sałatą. Py-cha!

 

Dziś chyba wykorzystam mleczko kokosowe, bo coś długo stoi i martwię się, czy nie zepsuje się. I krewetki dodam. Jest tak gorąco, że pranie schnie w okamgnieniu, a krewetki rozmrażają się ciut dłużej.

 

Czekolady nie dostałem. Odrzucili mnie z poboru honorowego krwi. Niestety krwinki białe w ilości 3 800 zdyskwalifikowały mnie. Minimum to 4 000. Cholera. Blisko byłem. Pan doktór na moje pytanie, jak naturalnie mogę podnieść te leukocyty, odpowiedział, że są dwie metody: wysiłek dzień przed oraz … przeziębienie.

No kurczaczki, przecie dzień przed ewentualną donacją wysiłkowałem się jak nigdy. Wiktorię z Panem G. nad chłopakami odniosłem epicką! I nawet krwinka mi nie drgnęła?

Przeziębiać się nie zamierzam.

Mam czas 2 tygodnie do ponownego podejścia. No nic, wizja darmowej komunikacji jako honorowy krwiodawca oddala się. Pal licho czekoladę, w taki upał się i tak by roztopiła. I w drodze powrotnej deszcz mnie zlał!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!