post
Post? Może chodzi o wpis? A może chodzi o ten okres między pierwszym wschodem słońca po pierwszym nowiu, a jakimś ukrzyżowankiem albo z martwych powstaniem? Nie wiem, zawsze byłem słaby z astronomii.
Eh, kolejny rok mija. Rok temu wrzuciłem post na insta. Eh, to już kolejny, 29 rok 🙂
W każdym bądź razie wiem, że szary wiruje pył i niektórzy mięsa nie jedzą.
Właściwie pan z Europy na K. nie je. Bo w jego wieku już trzeba uważać co się je. Ale Panie z Europy na K., radzę panu raz na jakiś czas wsunąc mięsko, bo jakiś pan taki … agresywny się robisz. I o pracy gadasz. W weekend! Nie trzeba tak mówć. Trzeba celebrować życie, cieszyć się weekendem. Ja, jak wczoraj siedziałem obok pana z Europy na K., to nóż ściskałem w dłoni, bo się autentycznie się bałem. Taki pan z Europy na K. był … ożywiony. I jak szliśmy na fajkę z panią Słodkokwaśnej i Słodkokwaśną, to na ulicy było słychać pana z Europy na K.
I jeszcze butów nie zdjął!
Wczoraj, jak to już od 29 lat bywa, było świętowanie…
Wigilii Dnia Kobiet.
Panie, wszystkiego dobrego!
Nieopatrznie zaprosiłem znajomych na to świętowanie. A bo tydzień temu byliśmy w pysznych Talerzykach i tak czas miło płynął, to się zapytałem, co robią za tydzień w sobotę. Nic nie robili. Myślę sobie, że słaba opcja z tym nicnierobieniem, to zaprosiłem. Ale z góry oznajmiłem, że menu będzie krótkie. Ja nie mam zdolności i weny jak Słodkkokwaśna, który jak robi spotkania, to stół się ugina pod przeróżnościami przepysznymi. U mnie było prosto – sushi i żeberka. Bo post, mięso w odstawce.
Nastawiłem ja ci stół. Sushi poukładałem. Po 12 kawałków na głowę i wpadł pan z Europy na K. i mówi mi dwie rzeczy:
1 nie jem mięsa
2 nic nie jadłem cały dzień
O maryjo! – pomyślałem. Jarmużu mu zaparzę, czy co! Anetka i Słodkokwaśna jeszcze nie przyszli, bo oczywiście lubią przychodzić o innej porze niż na zaproszeniu, a tu sushi znika w okamgnieniu.
– tatara zjedz – mówię do pana z Europy na K.
– nie jem mięsa
O matko. Strasznie się później kolega unosił w dyskusji. Nawet Słodkowaśną przegadywał i przekrzykiwał, a to nie jest proste. Olimpia z Basią to chyba nic nawet nie mówiły. Szans nie miały.
– żeberko zjedz – cały czas mu z boku szeptałem.
Ale nie zjadł. Dziwny ten koelga. Czy w tym wieku ludzie tak się zachowują? Co mnie czeka?
I jeszcze poprosił o Papa Dance i ich „szary wiruje pył”. Zwariował! A może to Słodkowaśna prosił? Ale co tam, to ja tworzę wpisy na mym blogu, więc to Pan z Europy na K. prosił.
Wczoraj debiut miał mój prezent od Uli z Teksasu! Założyłem fartucha! Zawsze o tym marzyłem. Zawsze chciałem wetrzeć brudne łapy w fartuch. I w końcu mogłem. Fajny prezent! Ten drugi też fajny. Ale postanowiłem po rumuńsku przywitać gości, a nie z aparatem.
A od pozostałych Gości dostałem super blokadę na rower. W końcu mój nowy zakup może iść do rowerowni! Dzięki Goście!
Chciałem dla żartu kupić piwo Corona. W USA na poważnie tego nie piją już, bo się boją, bo myślą, że to od tego ten wirus. W Kerfurze w piątek widziałem buteleczki. Ale pomyślałem, że kupię w sobotę. I to był błąd. W sobotę już nie było! Poszedłem do następnegop sklepu – nie ma! W Auchan patrzę – jedna butelka się ostała w sześciopaku. Ludzie powariowali? Na szczęście jakiś sześciopaczek się schował za innymi siuśkami i go znalazłem w ostatniej chwili.
Żeberka chyba za krótko przy-gotowane, bo jeszcze lekko świnką ciągnęły.
Do tatara dodałem pieczarki marynowane i niestety zszarzało mięso. Zapomniałem o tym i zapomniałem nie dodawać grzybków. Pech.
Miały być pyszne naleśniki z cebulką, porem, pieczarkami i orzechami. Naleśniki wylądowały w koszu. Jakieś plackowe mi wyszły. Ta bio mąka orkiszowa jest jednak do dupy. Gluten to jest gluten. Mąka przenna rządzi.
Łosoś przywędzony na zimno mi fajnie wyszedł. Lubię go. 2 łyżeczki soli, 1 łyżeczka cukru. Wsmarowujemy w rybkę. Rybka wodę puszcza i po 3 dniach mniam i mlask!
Ponoć jakiś pan od rządzenia Polską w pewnej sferze stwierdził, że na coronawirusa należy pić alkohol. No i my się wczoraj bardzo mocno zabepieczaliśmy.
Ta japońska whisky to nawet nawet. Ciekawa na spróbowanie. Ale jednak Szkocja, to Szkocja. No i bardzo na plus to single grain. Fajny, jasny, łagodny antybiotyk. Nawet nasz znawca trunków na myszach pędzonych był w uznaniu dla napitku.
Jedzenie jakie było takie było. Ja nie kucharz. Nie znam się. Najważniejsze, że tarta była przepyszna! Niektórzy zjedli 3 kawałki i zabrali 2 na wynos. No pyszota!
Kilka osób zapomniało o wigilii 8 marca. Wybaczam, ja nie z tych, co jak zapomnisz, to koniec z przyjaźnią. Zresztą jego nie zapraszałem nigdy 🙂
100 lat drogim paniom!