życie

yikes!

 

Lubię Nicki Minaj. Cóż mogę poradzić. Rzuciłem palenie i kościół też, to nie mogę być taki perfekcyjny. Wadę muszę mieć.

Nicki jest fajna, bez napinki, fajne ma beat’y, fajny flow i rapuje nie tak najgorzej. Szybko nawija.

 

Szacun dla Adele!

Nicki kojarzy mi się z Nowym Jorkiem. Tęsknię już trochę za Miastem, yikes!

Dziś miał miejsce debiut – zagrałem w squasha. Moje dziewczyny wyjechały na narty z żonami, więc z cośrodowego badmintona nici. Ażem chciał się cotygodniowo się poruszać, to namówiwszy Rafała na grę. On mistrz squasha, ja amator. Mówiłem mu nawet, że jak nie chce, to nie. Zrozumiem. Przecie chłopak zmarnuje godzinę na bawienie się (ze) mną. Ale o dziwo się zgodził. To na 8 rano polecieliśmy. Ja miałem tylko jedno marzenie – zdobyć chociaż jeden punkt w każdym secie.

Entuzjazm był!

s1

Pierwsze dwie partie przegrałem do 5 i do 7. Trzecia chyba do 6. Ale w nastepnej?!!? Ograłem mistrza 11-9. Yikes! Ostatni punkt był mega sztos, bo kolega wyłożył się jak długi na podłodze. Eh, ja i te moje tricky shots.

s2

Rafał (wściekły) co chwilę mamrotał coś pod nosem

– grałeś wcześniej!

– Nie, nie grałem.

– grałeś! Masz zagrywki squashowe

– nie, pierwszy raz rakietę trzymam. Nie widzę powodu, dla kótrego miałbym kłamać

Zabawne. Kiedy byłem na zajęciach u mego senseia Nafy Radala, to zapytał mnie czy gram w squasha, bo mam zagrywki squash’owe. Heh.

I tak sobie pykaliśmy. Do 7, do 6, do 5. W dwóch setach było blisko. Przegrałem na przewagi 12-10 i 13-11. Cholera! Tzn. Yikes! Ale tu już kolega wrzucił piąty bieg.  Przez godzinę nie mogłem się oswoić z tym, jak się ta piłka odbija. No inaczej niż w tenisie.

W ostatnim secie widziałem zacięcie u kolegi. Widać było, że chce mnie do zera pojechać. 7-1! Uffff. Jakiś farciarski punkt zdobyłem.

– człowiek układa plan, realizuje go i taka jedna chwila i wszystko na nic – podsumował Rafał

– widziałem, że jesteś skupiony i za wszelką cenę chcesz do zera to wygrać

No cóż, squash to nie mój ulubiony jednak sport rakietowy. No na pewno lepszy od ping-ponga. Za tydzień ja prszetestuję kolegę w bada. Ale marne szanse, żebym do zera go ograł. Zawsze się zdarzyć może błąd serwisowy. Postaram się jednak o taki wynik. Zobaczymy.

s3

Jedyne czym się zaskoczywszy, to to, że aż około 5 000 kroków zrobiłem. W tenisie i w bada coś około 1 500 – 3 000 kroków mi wychodzi. I badminton w singlu bardziej mnie poci. Takie ciekawe ciekawostki.

Aha. Wstyd mi tym bardziej, że nie podłożyłem się Rafałowi, bo on dziś ma 30 urodziny. Rok starszy ode mnie jest. No coż. Nie postarałem się. Prezentu nie dałem. Dzień święty popsułem. Kolega się tak przejął, że po spotkaniu wziął żonę i pojechał do Torunia. Chyba do ojca dyrektora.

A propos Torunia. Rok temu chwailiłem PiS, że taki dobry dla ludu. Że podatki państwo nam rachuje. 15 lutego 2019 r. odpalili platformę. I … zawiesiło się. Za dużo chętnych. Serwery padły. Ale 16 lutego rozliczłem, a 22 lutego w piątek wlali mi kasę. A teraz? 15 w sobotę wyrachowawszy, że 500+ mi są winni. Do dziś ani widu, ani słychu mego hajsu zwrotu. Niedobry PiS.

A propos PiS-u jeszcze. W TVP(iS) zaalarmowali społeczeństwo o sukcesie wielkim filmu Zenek! Aż ćwiartka miliona ludzi poszła na to cudo! Pokazali zestawienie z innymi filmami muzycznymi z 2019 i 2018 roku – Kłin i Elton Dżon.

Zrzut ekranu 2020-02-21 17.10.31

Chyba o najlepszym zepsole świata Queen pisać nie muszę – nie grali, nie grają i grać u mnie nie będą. Sukces Zenka bezapelacyny. Oczywiście życzliwi donieśli, że porównanie lekko żenujące. Że powinni popatrzeć na otwarcia weekendowe w analogicznych okresach. Ktoś super dorzucił do wykresu wynik kolejnego gniota „365 dni”, który chyba tak jak Zenek miał premierę.

Zrzut ekranu 2020-02-21 17.10.58.png

Uwielbiam ludzi. Zawsze można na nich liczyć!

Miłego ostatkowego weekendu! Ja mam pracę w niedzielę rano i będę wodził maszyną, także sobota na luźno.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!