życie

cisza jak makiem zasiał

mogłoby się wydawać. Że niby taki milczącym jest. Nic bardziej mylnego. Po prostu po polsku milczę. Rozpisuję się za to po angielsku, na drugim blogu.

Tak teraz sobie pomyślałem, że w zaniedbaniu moi polscy, nieumiejący angielskiego, fani.

Tak jak grzmiałem w Sylwestra – rok 2020 przyniesie mi nową karierę – YouTube bloger-STAR. I powiem Wam nieskromnie, ze idzie mi … zaskakująco relwelacyjnie! Filmik z koncertu, wrzucony w maju widziało już prawie milion ludzi (bez 999 755). A jak otworzyć ostrygi z grudnia – 71 osób! Jest moc i potencjał!

Wczoraj spotkaliśmy się u SłodkoKwaśnej. Podjedliśmy niezdrowe (smażona babka) i zdrowe (kimchi, tatar, rybka) pyszności. Pograliśmy w PS1 Classic. Z mieszanym szczęściem w Tekkena. Raz na wozie, raz pod wozem. Ale ogólnie była przednia zabawa.

Pograliśmy też w planszówkę – Ranczo. Wygrałem. Gra fajna. Choć i tak wszystkim polecam tę grę, co ja ją nazywam Ditch the Bitch, czyli DiXit. Fajna! Super igraszka dla wszystkich. Nawet nie przeszkadza mi to, że jeszcze w nią nie wygrywam. Ale nie zwycięstwo się liczy.

Minął styczeń, luty się powoli toczy. Czas pędzi. Zimno, deszczowo albo, tak jak dziś, słonecznie. Zapowiadają krótki atak zimy. Czyli znowu pewnie opady śniegu przy +6, czyli breja. Zobaczymy. Sanki trzeba schować.

A właśnie. Jakoś na rowerze nie jeżdżę. Kiedyś jeździłem do -3C, a teraz przy plusie nie wyciągam grata. Dziwne. Aha, (od)kupiłem rower. Piotruś kupił sobie nową zabawkę i pozbywał się starej (ale w bardzo dobrej formie). Gdyby ktoś chciał mojego niebieskiego potwora, to dogadamy się.

Także wczoraj, jako że Oskary w niedzielę, nakręciliśmy nowy film. Tym razem o zamienianiu wody w … tonik. Jezusy jakieś jesteśmy. Ha!

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!