podróże,  usa

road trip

Jestem. Wróciłem. Przeżyłem.

Przejechałem 2 800 mil (4 500 km) w 5 dni. Za autostrady zapłaciłem … 1$. New Jersey to jednak dziwny stan.

Co przejechałem to moje. Amerykanie jeżdżą słabo.

Muszę wspomnieć o zwierzętach na drogach. Czasem takie całe sarenki leżały, jakby spały, jakby zdrzemnęły się na chwilę. A czasem pół sarenki leżało. Czasem rozmazane zwierzę na szosie było. No prawie co chwilę. Tego się najbardziej bałem – nie walnąć w nic wybiegającego z lasu. A drogi mają nieoświetlone. Najbardziej żal mi było chyba pancernika albo jeżozwierza.

Drinking and driving – very scary

To mój najulubieńszy przekaz z drogi.

Czy pojadę jeszcze kiedyś? Pewnie! Ale przelecę część stanów i zacznę road trip z Alabamy albo z Mississippi. Na pewno z NJ już nie wystartuję. Ale ciągnie mnie też do Monatny i Dakot. Pożyjemy, zobaczymy.

Hotele były od takich sobie, do koszmarów.

Jeśli ktoś pamięta filmy typu Urodzeni Mordercy, albo podobne filmy, w których główni bohaterowie chowają się w pokoju motelowym i kończą zaszlachtowani w wannie, albo cały pokój jest dziurawiony kulami, to właśnie wczoraj w takim byłem. Syf. A rano spotkałem karalucha idącego po ścianie. I pokój dla palących.

– czy ma pan wolne pokoje?

– tak. Dla palących.

– a nie dla palących?

– mam dla zwierząt ale myślę, że doceni pan bardziej pokój dla palących

– ok. Za ile?

– dla Ciebie mogę zrobić 109 plus podatek

– ok, biorę

To był drugi hotel w drodze do domu. W pierwszym też był tylko pokój dla palących. Ale nie wziąłem, bo wiedziałem, że będzie śmierdział. Za drugim razem wziąłem, bo byłem zmęczony i nie chciałem tak jeździć w kółko. Wylądowałbym pewnie i tak w palącym pokoju. No coż, tylko 500 zł za noc (125$).

Memphis i Nashville dziwne. Takie niby duże miasta ale przeciętne. Szału nie ma. Ale te pojedyncze uliczki robią robotę.

W Memphis pokręciłem się troszkę. Zaszedłem do Peabody Hotel. Czuć takie lata 20. ubiegłego wieku. Beale street to miejsce gdzie się dzieje wszystko. Bluegrass muzyka. Na ścianach i w oknach plakaty szalejącej Tiny Turner, Jerry’ego Lee Lewis’a. Fajnie! Czułem klimat tamtych czasów. Main street też ruchliwa i atrakcyjna ale już w nowoczesnym wymiarze. Ładna, zielona i z tramwajem po środku. Widok na Mississippi river fajny. W Sun Studio łza mi się zakręciłą i poczułem, jakbym się cofnął w czasie. Ten stolik, ta sofa skórzana. No duch Króla był odczuwalny!

Graceland! Domek Elvisa imponujący od frontu. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że Król ukrywa się już od 42 lat. Ciekawostka. Data rzekomej śmierci Elvisa wypada w dniu 19-tych urodzin … Królowej Popu. Patrząc na basen i backyard z ogródka medytacji miałem ciarki na plecach. Ludzie ogólnie mili w okolicy. Ale jak przyjechałem wieczorem, to się przestraszyłem. Kompletna awaria światła. Przeszedłem się po dzielni coś wrzucić na ruszt. Mapy pokazywały coś w odległości 400 metrów w głąb ciemnej ulicy. Poszedłem, doszedłem, zawróciłem się, bo nie wszedłem. Jakieś czarne dzieci się patrzył na mnie dziwnie, plus ta niby „knajpa” to jakaś chamska jadłodalnia. Obok była smażalnia kurczaków. Na szczęście mieli krewetki.

– poproszę małe krewetki

– bejbi ale to tylko 8 sztuk – powiedziała młoda dziewoja z jedną ręką pod koszulką i z siatką na głowie

– Wiem. Nie jestem taki głodny. Czy mogę poprosić o coleslaw na boku?

– nie mamy żadnych dodatków. Frytki są

– nie, nie chcę frytek

– baby, fries go with shrimps

– ok, fine

Oprócz frytek były jeszcze dwie … kromki chleba tostowego. Ziemniak z chlebem. Po rusku!

Także Graceland mega na plus!

Nashville też w podobnym stylu. Podobna populacja. Ale jakoś zaczepiaczy więcej. Może zależy to od pory dnia. Obleciałem Muzeum Sław, Kapitol i poszedłem na Broadway. O mój Boże. Hałas tępy, bolą, bolą zęby – jak śpiewał kiedyś Lombard.

Knajpa na knajpie! Ludzi od groma w każdym lokalu. I na dodatek wszędzie muzyka na żywo. Łomot! Oczywiście country w Nashville rządzi!

Hitem w nawigacji był komunikat jak wyjechałem z Nashville:

Continue on I-81 north for … 850 km.

A najfajnieszą autostradą była droga numer 555. Ciekawe czy jest 666?

Tennessee polecam!

Mój nowy hit:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!