podróże,  usa

hit me baby one more time

To już … ponad 20 lat od wielkiego hitu Brytnej. Eh, czas leci!

Hejka. Jak niektóre ludzie wiedzą, wyleciałem sobie. Czas wakacji w końcu nastał.

Postanowiłem w końcu dać odpocząć Uli z New Jersey i odwiedzić Ulę z Teksasu.

Uważajcie czego sobie życzycie, bo się jeszcze może spełnić.

W piątek …

Aha. Oczywiście znowu mnie jakaś influenza naszła. Ale to chyba z Waw przywiozłem, bo ostatni weekend w Polsce był koszmarnie zimny.

W piątek zagrałem sobie w Power Ball. Ze 90 milionów tylko można było wygrać, ale co tam! 90 milionów piechotą nie chodzi! Napisałem do Uli z NJ, że w poniedziałek do pracy nie musi iść. I nie poszła. Smutna buzia. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale wesoło nie było i nie jest.

Dodam, że nie wygraliśmy.

Nawet Ula z TX chciała się przypodobać i liczyła na jakąś działkę. A ja dobry i się zawsze dzielę. Także 0 podzielić na milion znajomych równa się … sami wiecie ile.

I w ogóle ten wyjazd jakiś taki zajęty. Porozrywany jestem. Za dużo znajomych w tej Ameryce.

I bardzo fajne mieliśmy spotkanie z Państwem G., które akurat powracało z Atlantic City (bez sukcesu). Pycha jedzenie w gruzińskim lokalu i później do białego rana gry i zabawy ogólnorozwojowe. Fajna ta chata Uli. Przytulna. Miło się pomieszkuje w niej.

14 mój wyjazd do USA miał stać pod znakiem road tripów. To znaczy taki miał być plan.

Skończy(ło) się na poleceniu do Teksasu. Ale w międzyczasie wymyśliłem, że pojadę autem do Kansas City. Bo zawsze chciałem.

To jestem w drodze. Powiem tak. 1950 km to jednak wyzwanie. Ale tanio. Bo wydałem na paliwo (na razie) tylko ich 50 pieniążków. PiSPolska jednak droga.

Dałbym radę za jednym razem dojechać, bo czas się zmienia po drodze. Ale chciałem zatrzymać się gdzieś, nie wiadomo gdzie na noc i popatrzyć na lokalsów. No to właśnie jestem i patrzę. Nie rozumiem Missouriańskiego. Babka coś mi w hotelu opowiada, a ja ani be, ani me. Dopiero moja zajebista inteligencja podpowiedziała mi, że pani (chyba) dała mi upust w hotelu. W knajpie to samo. Najpierw jakaś barmanka coś zagaduje, a później stary dziad przy barze. Starego dziada spławiłem szybko. Czyli nierozumienie jest pomocne! Ha!

Także jestem już w Missouri.

A po drodze? A fajnie. Poczytałem sobie. Bo lubię, bo w sumie dawno nie czytałem.

Hit a worker – 10 000$ or 14 years

Lubię takie życiowe opowieści. Na szczęście mnogo ich w Ameryce, bo lubią oni pisać, a nie piktogramy stawiać. Raz się w Waw zszokowałem, bo skręcawszy w Idzikowskiego z Sobieskiego natknąłem się na rząd tablic z zakazami i nakazami. Literami!!! No co za debil to wymyśla?

W stanach te napisy są jakieś … esencjonalne. Choć dziś wjeżdżając do Missouri przegapiłem jedno opowiadanie. Ale chyba coś o tym, że jak widzisz jakieś auta na sygnałach, to masz zjechać lub zmienić pas. HGW, za szybko prułem. No i przecie nie kumam po Mizuriańsku.

Aha, Indiana ssie! Słaby stan. Pada deszcz i korki. Jak pożegnałem Państwo na H, czyli Ohio, to władowałem się w korek. Na wyjeździe z Indiany, też korek! Słaby stan. I Mike Pence, wicePOTUS jest z Indiany. Eh, same nieszczęścia.

Ale dojechany jestem. Wszystko jest ok.

Nie mogę tylko nadziwić się, jak zacofana Ameryka jest pod względem bankowości. Ula z NJ w tym robi, to wie. A ja, jako konsument się dziwuję, bo już nawet nie ma co się denerwować. Choćby jakbym miał tylko jedną kartę, bo wesoło by nie było.

Chwalą się Amerykanie, że można zbliżeniowo i Apple Pay regulować płatności. Mhm, Apple pay my ass! Zbliżeniowo? Tap my ass! Ni chu chu. I co za czort z tymi zip codem?! Po kiego czorta, jak wpisuję swój polski i nie działa! Na zszczęście karta Chase niezaowdna i jak 5 innych nie zadziała, to wtedy wyjmuję amerykański plastik. Działa.

Dobra Kochani, lecę spać. Bo jakoś późno się zrobiło. Jutro Kansas City, a póżniej …

Ciiiiii

Może „I’m walking in Memphis”? A może ogólnie „Tennessee Whisky”? Się zobaczy. Wiem od dziś, że Indiana ssie!

 

PS. Byłem na wyrobach. Wyniki mnie dobiły. W naszej sali wyborczej, która była w kościele, jakiś stary dziad wrzucając kartkę zakrzyknął „Tylko PiS”. Ja odpowiedziałem:

Niech pan sobie głosuje, ale to ja muszę z nimi później żyć.

A może tak by nie wracać? Otumanił ten PiS to nasze społeczeństwo. W każdej grupie wiekowej. Strzaszne!

2 komentarze

Skomentuj mdobrogov Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!