feng szłej
Czy jak się to nazywa?
„doceniasz mnie jak gęsty las”? Co to za tekst? A może ja już przygłuchy? Mela Koteluk tak śpiewa. Choć akurat w jej przypadku prawie całość piosenki można zrozumieć.
Za to Brodka wydała „Bez prądu” i tam pojawia się duet z Krzysztofem Zalewskim. Utwór nazywa się „Syberia”. Jeśli ktoś rozumie co on śpiewa na początku, to ja czapkę z głów robię.
Ale ja o japońskiej sztuce aranżacji – fenku.
Cholera, coś w tym jest.
Słodkokwaśna wraz z jego panią sprezentowała mi łóżko jakoś niedawno. Co prawda to był tylko stelaż i pokrowiec, ale bardzo to fajny prezent i dziękuję za gest po tysiąckroć. W końcu nie wstaję rano jak z krzyża zdjęty. Spanie bardzo wygodne.
W związku z tym, że mi się w głowie przewraca, to ja raz na jakiś czas przestawiam meble (dużo ich nie ma na szczęście) w mieszkaniu. I jakie było moje zdziwienie, jak postawiłem łóżko pod oknem, na wprost drzwi wejściowych. Ni cholery nie mogłem się wyspać.
Mebel wrócił na swoje miejsce i spokojny sen również. Ale tam jakoś przyciasno mi było. Za duże nagromadzenie rzeczy – łóżko, kolubryna komoda, stolik.
Postawiłem ja ci teraz łóżko pod Nowym Jorkiem (czyli vis a vis). Jak miałem narożnik, to spało mi się pod tą ścianą dobrze. Cholera, mam teraz jakieś koszmary. Śni mi się praca, jakieś problemy dnia codziennego. I z „bulem” głowy wstaję czasem. Ale zaskakujące jest to, że w weekend budzę się przed 8.00 całkiem całkiem, gotowy do robienia rzeczy weekendowych – ściera, zakupy, gary. Żadnych turbulencji i bezboleśnie.
Czyli coś dziwnego z tym feng shui. Może to nie to? Może robota za ciężka i stresująca? Hm. Trzeba jakoś się przestawić najwidoczniej.
Thank you feng shui