self-god
Ulepszyłem się. Uleczyłem się znaczy. Ale mam nadzieję, że i ulepszyłem.
Pisałem o łokciu tenisisty. Niestety rehabilitacja nie poszła dobrze. Pan doktor zarekomendował konkretne leczenie – podanie osocza bogatopłytkowego.
Szybko się zapisałem na zabieg i już. Pani pobrała krew, odwirowała białe od czerwonego i pan doktor wstrzyknął białe z odrobiną czerwonego. Wbił całą igłę w łokieć i zaczął gmerać. Niby zrywał, szarpał i rozrywał, żeby osocze mogło wkroczyć (ale niestety nie całe w bieli). Wpuścił mój eliksir. I się zaczęło niefajnie. Przestałem słuchać co do mnie mówi. Zapamiętałem tylko “przez 3 dni będzie boleć. Bardzo boleć”. Zaakcentował “bardzo” tak, że ja prawie usłyszałem “kurewsko”.
No i boli. Mam ketonal active i czekam na apogeum bólu. Zaczynam na ściany się patrzeć i zastanawiam się na którą wejść najpierw.
Ale, żeby nie było tak dramatycznie, to tak powiem, że boli, boli, ale tak troszeczkę przyjemności odczuwam.
Ok. Głupoty na bok. Nie mogę ściskać, nosić, dźwigać, zginąć nadgarstka. Rękę mam odciążyć.
Ok. To odciążamy.
Na zdjęciu ja uśmiechający się. Ładnie, prawda?
2 komentarze
ula tx
Oj, aż tak źle chyba nie jest, ja widzę nawet spory uśmiech na twarzy.. a terapia a’la wampir słodka wydaje się.. ? na zdrowie! i dużo Zdrówka życzę!
mdobrogov
Dzięki. Dziś już tak nie boli