polska, biało-zieloni
Hejka kochani. Jak się macie? Bo ja całkiem OK.
Na sam przód doniosę, że e-nabyłem bestseller autorstwa Kasi Nosowskiej. W księgarni obok roboty, co nie mieli już, chcieli 39 zł. W empiku – 31. A żem się zdziwił, że merlin jeszcze żyje. Brawo merlin – 25 zł.
Chyba po raz pierwszy dałem się oszukać w sklepie internetowym. 9 dni temu kupiłem opiekacz/toster. I tak wczoraj poczułem, że czegoś mi brakuje. Strona www sklepu jakaś mało przyjazna. Brak telefonu. Cóż, wypełniłem formularz. Dostałem info zwrotne, że dziękują za kontakt i na pewno się odezwą. To czekam. W sumie mało kosztował.
Taki dziś jestem biało-czerwony i patriotyczny. Wczoraj przecie nasi grali z Czile (biało-czerwoni równie ale z niebieskim). I prawie wygrali. Ale najważniejsze, że nie przegrali. Choć było blisko. Lewa noga Lewego bardzo dobra. Bramka piękna.
Chyba i w siatce nasi albo nasze kogoś zdemolowali/ły.
Także duma, patriotyzm, czerwono-białość.
A na sam koniec dnia uczta! Festiwal polskiej piosenki. Ci, co ponoć widzieli, mówią, że są w szoku i niedowierzaniu. W internecie relacje z Opola też numerem jeden na kilku, dużych portalach. Ponoć pisanie o tym festiwalu jest żenadą samą w sobie lub żenadą równą samemu festiwalowi.
Cóż. Nie widziałem, nie wiem, nie znam się. Słyszałem tylko w Trójce, że Tulia miała być pewnym faworytem do debiutów albo premier. To te ludowe dziewczynki, co tak na śniegu coverują przeboje. Na przykład Enjoy the Silence Depeche Mode i Nieznajomy Dawida Podsiadło.
A propos Dawida. Chłopiec wraca po ponad rocznym odpoczynku. Małomiasteczkowy – jego pierwszy singiel z nadchodzącej płyty taki sobie. Ale dopiero raz słyszane. Dajmyż szansę.
Za to strasznie podoba mi się hymn Męskiego Grania AD 2018.
Bardzo podobający mi się jest tekst. Czuć styl Zalewskiego.
Ja nie chcę iść pod wiatr, gdy wieje w dobrą stronę.
Nie chcę biec do gwiazd, niech gwiazdy biegną do mnie.
Nie chcę chwytać dnia, gdy w ręku mam tygodnie takie miłe.
Takie to miłe
A jak patrzę na teledysk, to mi się przypomina równie fajna kolaboracja:
Dziś dałem szansę nowej płycie Kanye Westa “Ye”. W USA się rozpisują, poświęcają czas. Czyli dzieło wiekopomne jakieś. Artykuł “Czego dowiedzieliśmy się o Kanye z jego nowej płyty” przeczytałem jednym tchem. No bo ponoć fan Trumpa, ponoć w główce nie wszystko poukładane, ponoć to i tamto. Okazało się, że niczego się nie dowiedzieliśmy. Płyta mało odkrywcza.
Na dzień dobry Kanye “śpiewa”, że myślał o się zabiciu. Ale jednak kocha siebie bardziej niż innych, więc pomyślał o zabiciu innych. O jesssu! Ten koleś od dawna ma coś nie halo z głową. Omijajmyż “Ye” szerokim łukiem.
N-now th-that that don’t kill me
Can only make me stronger
I need you to hurry up now
‘Cause I can’t wait much longer
Święta racja Kanye’u. Wzmocniło mnie po próbie odsłuchania “Ye” płyty. Yeah!
dobrej soboty wszystkim!