podróże,  usa

west coast part 2 – portland

w stanie Oregon. Bo jeszcze ponoć w stanie Maine jest. A gdzie Oregon, a gdzie Maine!

pictures/zdjęcia Portland 1 maja 2018

A czemu nie po kolei, mogą zapytać niektórzy. Ano temu, bo o Vancouver będę się może rozpisywał. A chcę za chwilę na Miasto wyskoczyć. O Portland powiedzieć mogę tylko tyle – jessu.

No ale nie bądźmy niedobrzy.

Na północ (Vancouver) i południe (Portland) udawałem się za pośrednictwem Bolt Busa. Nie wiem o co kaman, ale WiFi mi nie działa. Tak samo z resztą było w tych polskich autobusach. No niby łączy, jest symbol, a ni czorta nie działa. Pisałem, że zeżarło mi 4GB, więc trzeba było szukać jednak sieci. A poza tym Kanada, to obcy kraj, więc tam w ogóle nic mi nie działało. Fotele skórzane w autobusie = ciągłe ześlizgiwanie się. Słabo. W drodze powrotnej z Portland do Seattle, w autobusie śmierdziało szczynami. Niestety, piszę jak było. Słaba akcja. Właśnie, muszę chyba do nich napisać.

Na ulicy PUSTO! Chciałem zajść na lancz. Widzę neon, to lecę. Lokal zlikwidowany. Po kilku takich miejscach znalazłem marokańską knajpkę. Czynna! Porozmawiałem z panią, czy mają lancz, czy można. Tak, tak. Po 5 minutach wyszedłem, gdyż pani się więcej mną nie zainteresowała. A oprócz mnie nie było nikogo. Sklepy pozamykane. Tak mi się wydawało, dopóki nie zobaczyłem ruchu między wieszakami. Ula mi później powiedziała, że Portland jakieś eko jest i oszczędzają prąd. Wyguglowałem w końcu jedzenie. Restauracja Swine przy hotelu. Na szczęście happy hours, wszystko 50% off. Ludzie zaczęli się schodzić po 3 p.m. A po czwartej po południu, to już nawet ulice się zatłoczyły. Nie, przepraszam, nie chcę w błąd wprowadzać. Nie zatłoczyły, a pojawili się ludzie. No chyba, że mówię o takim tłoku, co na dworcu Łódź Fabryczna.

A propos pani prof ze Szczecina. Nawiedziła Białystok i pisze do mnie tak – ale czyste miasto. No fakt. Czysto w Białym 🙂

W centrum turystycznym zapytałem się pana, co mogę zobaczyć w 3-4 godziny.

  • księgarnię z milionowym zbiorem (największym w USA lub na świecie wręcz)
  • muzeum sztuki
  • muzeum historii Oregonu

Już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka, że coś nie tak jest. Zapytałem o coś na zewnątrz, jako, że zwiedzanie tych miejsc zajmie mi cały czas i miasta nie zobaczę. To pan polecił wzgórze uniwersyteckie. Niby 20 min. Dotarłem do kampusu szybko. Tramwaje mają fajne, czyste. Ale góry nie widziałem, więc wróciłem do centrum. Autobusy mają syfiaste. I ludzie jakby mniej starali się o swój wygląd.

 

Mam! Znalazłem! Przypomniałem sobie! Widzę, że w moim kalendarzyku naskrobałem kilka słów w drodze potwornej, tzn. powrotnej o Portalnd. Autocytuję więc:

Ciężko coś miłego powiedzieć o Portland. W sumie można było 2 dni w Vancouver zostać. Ale cóż. Byłem, przyjechałem, zobaczyłem.

Można było wcześniej pociągiem wrócić. Ale cóż, było minęło. 2 godziny wystarczyły na Portland.

To może o pozytywach:

  • ciekawy akcent. Miałem problemy ze zrozumieniem
  • zielono, dużo drzew na mieście, wzdłuż ulic
  • czysto

to tyle.

Na Zachodnim Wybrzeżu dużo bezdomnych, żebrzących. Ale tu ci ludzie wyglądają … brzydko, jak członkowie Kelly Family. Brudni, zaniedbani, tak jakoś upośledzenie. W Seattle tego nie było. Jak się ogląda horrory i widzi się w oknach twarze ludzi (?) zaglądających do domu, to właśnie tak tu ci bezdomni wyglądali.

Szczytem było jedno miejsce, gdzie leżeli grupą na chodniku i nie szło przejść.

Część tych osób robi jakieś zamieszanie – krzyczy, rozmawia samo ze sobą (cóż, ja ze sobą też rozmawiam. Bo z kimś mądrym fajnie pogadać), gestykuluje, jakby opędzało się od swojego niewidzialnego towarzysza. W NYC tego aż tak nie widać, bo klimat dużo chłodniejszy.

 

 

Portland, Oregon, The Beaver State, 01/05/2018

Ha, ten beaver bardzo im pasuje!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!