podróże

obwin Kanade

Oh. Pisze na laptopie Uli, czyli nie ma polska czcionka. Cholera.

Lubie South Park. Ogladalem namietnie kiedys. Teraz tez chetnie zerkne jak mnie najdzie. Serial nasmiewa sie z Kanady – dumb neighbours from the north. Mieli nawet piosenke o Kanadzie – Blame Canada.

Korcilo mnie, zeby tu zajechac.

Podczas obecnej wycieczki ustalilismy z Ula, ze pojedziemy gdzies. Takie “wsiasc do pociagu byle jakiego”. Bo bilety do LAs Vegas i Salt Lake City nieprzyzwocie drogie. A stamtad juz blisko do fajnych parkow narodowych.

Mielismy pojechac na poludnie – Georgia albo South Carolina. Ale to 10 – 12 godzin autem. Takze padlo na Niagare i Kanade. U polnocnych sasiadow padlo na – Toronto, Ottawe i Montreal.

Co sadze o Kanadzie do tej pory? Jej. Podoba mi sie. Toronto to taki mniejszy, ladniejszy, czystszy Manhattan. Kraj jak na razie rozni sie od USA jednym – czasem maja komunikaty po francusku. Dzis, na wiezy panstwo zagadywalo do czlowieka z obslugi naszej atrakcji po francusku, to ten pan robil oczy jak 5 zlotych. Pieniadze sa smieszne. Wyplacilem troszke, zeby miec. Bo np. za lyzwy moglismy tylko gotowka zaplacic. Skonczylo sie na US dollars ale policzyli nas 1 do 1, czyli bardzo niekorzystnie.

Toronto bardzo ladne. Ale to tylko miasto. Wieza CN Tower, ktora chwali sie, ze jest najwyzszym obiektem na swiecie (?) i majaca pierwsza podloge ze szkla robi robote. Miasto ogromne, z pieknym jeziorem.

O! Mam. Druga roznica. Maja system metryczny. Speed limit 100. Ciezko sie polapac, bo tabliczka identyczna jak w USA ale na szczescie dodaja “kmh”. Odleglosci w km, paliwo w litrach. Jak w domu. Ludzie milsi niz w Nowym Jorku. Ale powiedzialem Uli, ze Nowy Jork, to nie cala Ameryka.

Wyplaciwszy dzis pieniazek. Taki jakis dziwny w dotyku. Plastyk jakis. I ma przeswiatujace okienka.

Reasumujac – fajny, bardzo fajny kraj. Jakby ktos sie pytal, to polecam.

Wodospad Niagara robi wrazenie. Nie zajezdzalismy na strone amerykanska. Od razu do Kanady pognalismy podziwiac wodospad. Takze nie wiem, nie polecam, nie mam zdania na temat amerykanskiej strony.

Co by tu jeszcze? Nie wiem. Dzis wsiedlismy w auto i zawizlem wycieczke do Ottawy, stolicy. Niby na mapie blisko, ale i tak 4 i pol godziny wyszlo. Masakra. I ograniczenie do 100 kmh. Slabo.

Mandaty maja takie: 120 kmh – 95$ (razy 2,75 i mamy PLN). do 130 kmh nie pamietam. Do 140 kmh – 300$. Czyli mozna w sumie gnac do 120 kmh.

Nie wiem czy mam wspominac o pogodzie? Kiedys w Polsce te zimy stulecia sie przezywalo i bylo ok. A teraz minus 24 stopnie i dramat. Rano polecialem do UNIQLO po ciuchy termiczne dla mnie i Uli – kalesony i bluzeczka termalna. Ale i tak w nozki szczypalo. Eh, “Jest zima, to jest zimno”.

pozdrawiam serdecznie. Wuj Matt z podrozy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!