życie

polski horror story

Umarłem dziś prawie ze strachu. Jadę rano autobusem. A rano to każdy wie jak to jest. Człowiek-zombi. Ledwo widzi ale prze do przodu, do pracy. Za chlebem.

No to jadę. Autobus 172 pusty. Kątem oka widzę, jak coś długiego i czarnego się wije. Wąż!!! Jadowity wąż!

Ale ty durny Maciek. Jadowity wąż w warszawskim autobusie?! To zapewne pies. A właściwie jego ogon. Piesek sobie merda.

Odwracam głowę i patrzę, że to bezpańskie nogi. A gdzie reszta?

Dopiero w szybie widzę, że jakiś chłopiec wierzga nogami. No nic. Nie umarłem. Do roboty trzeba jechać. Nie ma wymówki.

Dobrego wtorku każdym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!