życie

szczęście jest drogie

A słucham sobie Marillion z nadzieją, że może jaka ulga nadejdzie. Przecie zawsze jak słuchamy Marillion w drodze z Narewki do Waw, to zaczyna padać. A żar dziś straszny się lał z nieba. Bardzo straszny. Jeszcze teraz, po północy, jakiś taki lepki jestem.
Happiness ain't at the end of the road. Szczęście jest drogie.
Jedziemy na wycieczkę. Widzę, że Aneta zabrała "misia w teczkę". Może i nie misia ale jakieś inne rozkładane pluszowe zwierzątko pod głowę. Niestety nie działa do końca mój ekranik, wiec nici z horroru i innych filmów. Tzn. ekranik działa ale nie ma głosu. No to jak straszydła oglądać bez dźwięku?!
To słucham sobie Marillion (dawno nie słyszany) i piszę ten wpis.
Telefon mi oddali z reklamacji. Po 20 minutach poza domem dostałem smutną wiadomość – wykorzystano 80% limitu danych. Jakim cudem?!?!?
Druga zła wiadomość. Plus sobie policzył za to, że przekierowałem rozmowy z prywatnego na służbowy telefon. Dziady. Nie mogę się doczekać lutego i pożegnania się z tym dziadostwem.
Autokar pełny. Noc jazdy przed nami. Plecy/krzyż już mnie boli. A to dopiero 2 godziny jechania.
Mam nadzieję, że mieszkanie na Airbnb jednak będzie na nas czekać i pani nam na godzinę przed przybyciem nie anuluje rezerwacji (ma dwie takie recenzje z ubiegłego roku). No cóż Lwów jest piękny, gorąc też jest. To najwyżej będziemy spali na … plaży?!?
"A na plaży mi się marzy – taniec w słońcu i bez końca".

"Happiness ain't at the end of the road. Happiness IS the road"

Dobrego długiego weekendu wszystkim. Cud się zdarzył nad Wisłą – pan dał mi urlop. 😜

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!