gotowanie i obsmarowywanie
Zanim zacznę – mam wapros. Jak WORDu nakazać rozumieć polski język? Każdy wyraz mi podkreśla i zamienia, mam wrażenie, że na indochiński. Dziwne. Muszę pogrzebać w WORDzie albo zamienić słowo z jakimś znafcom/informatołkiem.
Ten wpis jest sponsorowany i wyżebrany wręcz. Mam do obsmarowania parę osób.
Wczoraj widziałem się z dawno niewidzianą Olimpią D. Dziewczyna o niesamowitym talencie stylizowania jedzenia. Zdjęcia robi nie gorsze niż WWF. Ha, kto czyta mój blog od dawna, to wie, co to za akronim. A może to abrewiacja? Hm, poproszę w tym miejscu znaną zrehabilitowaną panią naukowiec ze Szczecina o wykład krótki w kwestii podanej. Bo na panią filolożkę z Polskiego Radia nie ma co liczyć. Nadal nie rozumiem, czy na di wi di można też de fau de powiedzieć (patrz przykład si wi lub ce fau). Ciekawe czy pani inż. hab. ze Szczecina wróciła już z Torunia? Nie odzywa się, to może zamknęli ją w jakimś klasztorze? Wracajmy do tematu – WWF, akronim, to czy abrewiacja, jeden pies. Dla mnie skrótowiec.
Olimpia dała prezenty
i po krótkiej rozmowie powiedziałem, że ją obsmaruje na moim blogu, bo udawała, że zna i czyta, a podstawowych rzeczy nie pamięta. Niby o tym jak mnie i słodkokwaśną o mało co nie zabiło (kliknij tu i tu) mówiła, że czytała, a jednak całą historię kolega musiał opowiedzieć. Mogłem spojrzeć, czy nos się koleżance nie wydłużył w tym kłamstwie. Urażonym był tym afrontem. Jak można mego blogu nie znać!?
Olimpia oczywiście nic przeciw obsmarowywaniu nie ma. Wiadomo, kulinaria są jej bliskie. Ale później, podczas interakcyjnego spotkania, dowiedziałem się, że może dom kupią ze starym. Hm, to może nie obsmarowywać? Bo może nie zaprosi do siebie. A tak, to proszę, parę funciaków na hotel by się przyoszczędziło, jakby zaprosiła.
Marcina chyba też miałem obsmarować. Tak coś mi się wydaje. Ale młody kolega, to żal. I że rosyjskiego nie zna, to dziwne. Cały czas żalił się, że germanizację przechodził w szkole. Ale skandaliczne jest to, że nie podobają mu się Griby i inne szlagiery ze wschodu. Co chwilę mówił – weźcie to wyłączcie albo czy musimy to oglądać. Nie będę się pastwił już nad nim ale na koniec dodam, że on chyba do … gimnazjum chodził.
Słodkokwaśnej też się dostanie – to nie było curry, na które czekałem. Nie ugotowałeś tego curry dla mnie. Nie krzycz. 🙂
Ale tak jak mówiłem, nie przepadam za słodkim w mięsnym daniu. Ale tak poza tym, to wszystko bardzo dobre.
A jeszcze była pani słodkokwaśnej – ale to skarb kobieta, bo herbaty mi naparzyła. Którą wypiła mi nasza angielska królowa. Wiem, wiem, sam oddałem. Ale jak miałem nie oddać, skoro prosiła? Jeszcze by nie zaprosiła do siebie.
Ooo, mieliśmy też przygodę. Bo ze mną to tylko same przygody. Stoimy na balkonie, na papierosie (ja nie palę) i słyszymy jak jakaś dziewucha przez telefon rozmawia. Podjeżdza SNALUBMA i ta mówi, że koleżanka straciła przytomność i nie oddycha. Słaba akcja. Ja kiedyś u słodkokwasnej też o mało co nóg nie wyciągnąłem. Co prawda wyciągnąłem później, żeby się położyć i poczekać, aż kolor na twarz wróci i wesoły papierosek przestanie działać skończy się płyta winylowa.
Ciekawe co dziś robimy? Może nie zaproszą już więcej po tym wpisie? Polaki to są wredne, nie? Tylko zawiść i obsmarowywanie.
Zakończę miłym akcentem – bardzo fajne wyjście, bardzo miłe towarzystwo i fajnie, że Olimpia o nas pamięta i wpadła na chwilę do Waw.
Znowum obżarty i nie chce mi się jeszcze jeść, a 11.00 prawie. Znowu parę kilo wskoczyło pewnie, eh.
Szukając po moim blogu jak szalony co znaczy WWF znalazłem zdjęcie sprzed 4 już lat! Czas biegnie szybciej, jak się starzejemy! Niezły miałem imaż!
Brak komentarzy
ren
bardzo ładne te skarpety!!!
mdobrogov
z ameryki pewnie ktoś mu przywiózł 🙂
marszull
dokladnie, z hamreyki to fajne
mam tylko takie z ameryki, bo sa najlepsze