życie

Fiosna

Wiosna nadchodzi. To fakt. Choć w tv coś grożą jakimś strasznym powrotem zimy. Hm, nie zgadzam się i nie życzę sobie.

Rozmawiałem w sobotę z przyjaciółmi z USA. Opowiadam im, że słońce wyszło, że wiosna już się z nami wita. Zapytałem, na podtrzymanie razgawora, o ich stan aury. Sasza otworzył drzwi i przekręcił tablet. Biało, po pas śniegu. Eh, pech! U nas wiosna.

Towarzystwo mnie się rozjechało. Jedni na nartach, a drudzy nie mogą coś z Wietnamu wrócić. Słodkokwaśna, jeśli czytasz to i nadal żyjesz, to napisz, kiedy wy tam tak wracacie. Wydawało mi się, że 15 lutego wyfruwacie z tego Sajgonu? Może rozdziobały was kruki i wrony, albo zjadły was psy?

Jesssu, znowu reklamują DeMono symfonicznie. Koszmar. Powinni uprzedzać przed takimi spotami. Pod domem mam bilboard, że Lady Pank symfonicznie ma koncert w Warszawie. Wcześniej też Raz, Dwa, Trzy też się zapowiadają z aranżajcją swoich hitów na modłę filharmoniczną. Koszmar. Plaga jaka.

A z muzyki w tym roku, to chyba polecić mogę Johnny’ego Casha „She used to love me a lot“. Ktoś odnalazł niepublikowane utwory mistrza i chce je wskrzesić. Na kwiecień zapowiada się też polska wersja biografii barda. W Nowym Jorku jak bylim, byłem blisko zakupu ale chyba wolałem poczytać w języku Mickiewicza.

Druga muzyczna rzecz, to A Great Big World „Say Something“. Ale tylko dlatego, że chłopiec urodził się i chodził do liceum w Fair Lawn, czyli Jasnym Zieleńcu.

Z książek rekomenduję Magdalenę Rittenhouse „Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero“. Wpadła mi w ręcę zaraz po przylocie z Miasta do Polski. Czytam z zapartym tchem i już mnie ciągnie nazad do Miasta. Przeklinam osobę, która mi to poleciła 🙂

Na ten rok planuję remont mieszkania, a nie wycieczki po świecie.

Koncepcja modernizacji kawalerki zmienia się z każdym spojrzeniem nań. Raz chcę przesunąć ścianę w łazience i wstawić wannę, a raz nie. Później myślę, czy pozbyć się szafy w przedpokoju (?) i wstawić tam lodówkę i piekarnik, czy może jednak pozbyć się wysokiej lodówki, na rzecz małej, która ładnie by pod blat weszła. Czy ścianę w pokoju dopchnąć do łazienki i jednak nie wstawiać wanny? No nie wiem. Przeraża mnie remont, bo naliczyłem już 20 000 zł, a nie uwzględniłem jeszcze kafelków, klejów i takich tam.

Z nudów zacząłem szukać seriali. Person of Interest może być. Niezła bajka ale ogląda się miło i szybko. Niestety przy 3 odcinku robi się monotonny. Tak samo jest z Mentalistą. Co odcinek to samo. Czyli trzeba dozować.

Rake z kolei może zagościć na dłużej. Przygody nieudacznego prawnika.

No i oczywiście House of Cards wróciło. Brzydko zabili mi główną bohaterkę, więc radość z oglądania nijaka 🙂

Nabrałem się znowu na The Following. Sprawdziło się to, co powiedziałem żartem po zakończeniu sezonu pierwszego. Morderca zmartwychwstał, a Kevin Bacon ma przygód chyba ze czterdzieści. Sam nie wiem, co w tym durnym serialu się jeszcze zmieści.

W związku z ładną pogodą poszedłem się przejść na spacer z aparatem. Lubię Sadybę, bo zawsze coś ciekawego można znaleźć i spotkać. Dziś odkryłem, że obok mam szlak latarni gazowych. Ktoś fajnie dba o tą część Mokotowa. Poprzyczepiano na płotach grafiki starych domów. Na ul. Okrężnej są wywieszone tabliczki ze zdjęciami mówiące o Sadybie z dawnych czasów.

Syf pozimowy również jest. Herbata rośnie na drzewie, a wódka na krzakach. Standard.

Z ostatnich ciekawostek – rozliczyłem PIT. Państwo mi wisi 3 zł. Hurra! kolejna cegiełka do budżetu remontowego 🙂

Brak komentarzy

Skomentuj marszull Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!