życie

Do redakcji Przyjaciółki

 

Droga redakcjo Przyjaciółki – mam mały problem. Nie, nie taki problem mam na myśli.

Na klatce przykleili kartkę, że odczyty będą. Wpierw centralne ogrzewanie, a później woda.

Notka na pierwszej kartce również zawierała gorącą prośbę. W związku z przypadkami pogryzienia, uprzejmie się prosi o zabranie kotów, psów, węży i innych gadów na spacer lub zamknąć.

gorąca prośba

O-o. Mam nadzieję, że żaden wąż i szczur nie wylezie muszlą klozetową i nie capnie mnie za ….

Co do gorącej prośby, to przypomina mi się szlagier Chylińskiej z jej debiutanckiej, solowej płyty o tytule … Gorąca Prośba. Szło to tak:

Jesteś zerem, dobrze wiesz i raczej zostanie tobie tak

Jesteś zerem, dobrze wiesz! Dlatego sorry, ale teraz bardzo proszę cię…

wypier…aj stąd x4

(SOLO)

Wypier…aj stąd! x4

Dlatego wypier…aj, wypier…aj stąd!

Wypier…aj, wypier…aj stąd!

Wypier…aj stąd!

Pamiętam, że tydzień się uczyłem na pamięć refrenu, bo nie mogłem zapamiętać ile razy tego wypier…alania jest. 4 czy ciut więcej.

Heh, teraz myślę, że śp. Debra Morgan mogłaby zaśpiewać to z Lady Agą w duecie. Tak, tak,  sprawdziłem. Nie żadna tam Debrah, tym bardziej nie Deborah, tylko swojska Debra Morgan była moją ulubienicą serialu Dexter!

Najpierw zastukał pan. Wlazł z buciorami na mój czerwony dywan i zaczął odczytywać, a później wypełniać jakiś druczek. Dziad!

Po kilku godzinach przyszła pani cieciowa po stany wód w lokalu.

Na odchodne rzekła:

–       poniżej mieszka młoda dziewczyna, studentka. Uczy się do magisterium i do kolokwium. Ponoć strasznie głośno słucha pan muzyki?

–       Nie, niemożliwe. Ja zawsze ściszam o 22

–       Aha, ale rano

–       Aaaa, rano. No tak, to może być u mnie. Ja zawsze o 7 słucham głośno muzyki

–       No właśnie. Ona prosi o ciszę, bo się uczy do późna i jej to przeszkadza

–       ??? Hm, nikt do mnie w tej sprawie nie przychodził

–       bo ona ma nogę w gipsie

–       no dobrze, coś z tym zrobię

Pani cieciowa wyszła zostawiająć mnie skonsternowanego.

I tu przypomina mi się sąsiadka z góry. Zwracała mi dwa razy uwagę, że palę w oknie i jej dym leci.

Raz mnie przyatakowała z podwórka mówiąc:

–       a nie zdrowiej wyjść na spacer zapalić?

–       Eee, ooo, errr

Drugi raz, pofatygowała się osobiście do mnie. Również zostawiła mnie skonsternowanego. Przeprosiłem ją i obiecałem, że nie będę. Ale po chwili, jak już znikła, pomyślałem sobie:

Ty wredny babsztylu! Dwa razy mnie zalałaś i ani raz unie przyszłaś sprawdzić, czy jest już OK i czy nic się nie stało.

Palę dalej w oknie i mam ją głęboko w … poważaniu.

Teraz z kolei pomyślałem sobie:

Ty wredna i obłudna mała pipko! Jak robiłaś imprezy wcześniej to szyby latały w całym bloku. Słychać było śmiechy, wrzaski, pijackie dyskursy i tak dalej.

Przypomniałem teraz sobie tą połamaną sąsiadeczkę. Nie zbiegałem na dół z pretensjami, że głośno, że przeszkadza, że wyspać się nie można. Choć byłem blisko. To, że było głośno, nie było problemem. Kością niezgody i mego zdenerwowania był rodzaj muzyki. Jak można słuchać takiego badziewia?! I z taką uwagą kilkukrotnie chciałem się do niej wybrać. Ale jakoś machałem ręką i szedłem spać w bólach usznych. A wiadomo jaki ja wrażliwy na muzykę jestem!

A teraz ta mała takie donosy! Nawet pani powiedziała! Jesteśmy pokłóceni!

Dzień po tej informacji, rano słuchałem ciszej muzyki – szczerze się przejąłem. Pochodziłem w butach tej małej pipki.

Ale dziś miałem ochotę na konfrontację i dałem na full. A przyjdźże ty!

Droga redakcjo Przyjaciółki poradźcie, co robić? Ściszać, czy nie ściszać? Nie wiem, co robić.

Brak komentarzy

Skomentuj renata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!