życie

End or Finy?

Wybieram Finy, cokolwiek to znaczy. Bo koniec brzmi źle. Zawsze lepiej wybierać początek. No chyba, że wybieram end of smoking albo end of bad habbits. Ale nie. Jarania nie rzucę.

Co u mnie ostatnio. Hm, wykosztowany jestem. Nowe hi-fi w postaci yamaha pianocraft, który łączy wszystkie funkcje wcześniejszych urządzeń. Super narożnik, szukany latami. Do tego gustowny, czerwony “red carpet”. Czuję się jak gwiazda w moim domu. Ale najlepszym zakupem okazał się cyrkulator. Circulate mathafucka!  Pardon my french. W końcu mam w mieszkaniu obieg powietrza, a nie, że wszystko stoi w miejscu. Pogoda w Polsce zaczyna mnie dobijać i przypominać aurę nowojorską.

Ojej, w Trójce Wojciech Znienawidzony Mann. Przełączam na Eska Rock. Dawid Podsiadło. O nim później.

Ze dwa miesiące temu albo ciut dawniej temu zacząłem biegać. Zawsze chciałem biegać i nawet raz czy dwa pobiegałem sobie po osiedlu. Ale teraz zabrałem się za to stanowczo. Latam 3 razy w tygodniu i nie ma zmiłuj. Biegam! Biegam bo lubię! Miałem w międzyczasie występy biegowe w USA ale to jakiś epizod. Dwa razy wokół Saddle River Road. Ale wtedy dużo było chodzenia po Manhattanie. Taki mój osobisty Manhattan Project. Teraz nawet książkę o bieganiu zacząłem czytać. Złote zasady Ignacego Piotra Legatowicza:

Zdrowie u tych w lepszym stanie, co zwykli wietrzyć mieszkanie – Ja wietrzę!

Plugawe nieochędóstwo tworzy w ciele chorób mnóstwo.

Do końca życia z początku, ani jedz, ani pij wrzątku – nie piję!

Nade wszystko miej w pamięci – nie jeść i nie pić bez chęci – nie jadam!

Częste mycie nóg, rąk, twarzy zdrowiem i humorem darzy!

Jeśli chcesz zdrów żyć wiek cały, zimnego nie pij spotniały – to stąd te moje choróbska się biorą!

Unikaj mieszanin sprzecznych – z rybą nie jedz potraw mlecznych – ogórek kiszony i mleko też w sprzeczności stoją!

Suknia, jak izba dogodna, niezbyt ciepła, niezbyt chłodna.

Cóż za mądrości ten pan Ignacy prawił!

do tego można dorzucić:

By chorobom zapobiegać musisz biegać, dłuuuuugo biegać.

Byś miał zdrowe ciało i psyche przebiegnij trzy razy w tygodniu dychę – no chyba żart!

Robiłem sobie ostatnio badania. Jak zwykle cholesterol i trójglicerydy ciut za wysokie. Ale tylko ciut, bez paniki do paniki. Poczytałem fora w tej sprawie. Nie, to nie dla mnie. “Codziennie jeździj na rowerze średnio 50 km”. No kogoś chyba zdrowo … piorun strzelił!

Wracam do mego biegania. Postanowienie było jasne – 3 razy w tygodniu! Pan w książce pisał – można mieć buty, strój, zegarek, ale najważniejsze są chęci! Strój mam amerykański, a chęci polskie, białostocko-warszawskie! To biegam, bo lubię. Na początku wylatywałem z klatki i po 100 metrach miałem serdecznie dosyć, umierałem wręcz. Robiłem kółko i po 20 paru minutach wczołgiwałem się do domu. Odpalałem maps google i patrzyłem ilem to ja przebiegł. Słabizna, tylko ze 4 kilometry były. Od jakiegoś czasu latam dłużej. W sobotę wystartowałem w Grand Prix Warszawy. Dwie pętelki po 5 km. Zaliczano przebiegnięcie 10 km. Wyleciałem jak głupi i 5 km przeleciałem jako drugi i dałem sobie spokój. 37 stopni C robi swoje! Ale dziś przebiegłem godzinę! I jestem z siebie dumny. Biegam bo lubię i polecam.

Z muzyki zachwalam z zagranicy Stereophonics oraz …. Black Sabbath. Ale z Polski mam takie typy: Dawid Podsiadło, Ada Szulc + Dj Adamus “1000 miejsc”, Fismoll. Obrzygany byłem polskimi artystami. jakieś cipki z serii Jula, June, Paula. Albo Sylwia Grzeszczuk, która niby teksty ma z wyższej półki, a na teledyskach umiera za nasze grzechy. Haft! Dawid i Ada to twory talent show X-haftor. Im się udało. Dawid wydał rewelacyjną płytę, Ada nie. Ale dziewczynka poszła w innym kierunku i nagrała fajna pisenkę z DJ Adamusem. A chłopiec ukrywający się pod pseudonimem Fismoll ma 19 lat i jego muzyka jest z serii “nie do wiary, że to z polski”. Pomijam rewelacyjną płytę Riverside “Shrine of New Generation Songs”, bo ten zespół to klasa sama w sobie. Kolega zwrócił uwagę na ich tytuły, a właściwie na pierwsze litery tytułów. Teraz układa się to w “S.O.N.G.S”, a wcześniej było “Anno Domini High Definition”.

Oh, Edzia Bartosiewicz zmartwychwstała. Wydaje płytę po 15 latach. No cóż. Muzyka jej do przodu nie poszła. Szkoda, bo ją lubiłem. Widziałem wczoraj wywiad z nią. Hm, oj z główką nadal coś nie halo.

Mam również dylemat innej natury. Dowód osobisty mi popękał, a paszport za 7 miesięcy traci ważność. Dylemat – który dokument wymienić? Pani inżynier ze Szczecina donosi, że się czepiają w kraju Szengen do pękniętych dowodów, że niby podrabiane! Chłam ta Polska produkuje.

Jej, Radiohead w radio. Ta kapela zawsze mnie dołowała.

Biegajmyż! Bo się endorfiny wydzielają.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!