podróże,  usa

Power Ball

165 milionów dolarów nikt nie wygrał. My też nie. Ale ja trafiłem trójkę, czyli 7$. Dobry prognostyk na nowa kumulacje – 191 mln $ (po podatkach 127 m $). Tu jest tak, że wygrana wypłacają w całości (oczywiście w mniejszej kwocie) lub w ratach. Mamy wykupione 5 kuponów na Power Ball i z jeden na jakiś inny lotek, gdzie można wygrać ponad 100 m $. Oczywiście nie wierze, że ktoś wygrywa te szóstki, ale cóż, są wakacje, jest zabawa.

Dziś przeczytałem, że jeden z duetu Kriss Kross OD-ed. Szkoda. fajny hit dzieciaki miały w 1992 – Jump!

W planach miałem Central Park i jego północną stronę. Ale udeptany jestem po Bostonie, wiec zmieniłem plany. Pogoda cudna, to wybrałem się do reklamowanego przez Ule Highline Park. To taki park zrobiony wzdłuż nieczynnej już kolejki. Nowy deptak, dookoła zielono. Podziwiać Miasta nie ma co na razie, bo widać tylko tyły budynków. Park jest zrobiony na takiej kładce, coś około 10 – 15 m nad ziemia. Zaczyna się tuż za 10 aleja od 30th ulicy. Ciągnie się przez 17 bloków. Można było w sumie coś na lunch wziąć, ale Whole Foods dopiero po zejściu z kładki napotkam.

Dużo ludzi – turystów. Ciekawe czemu oni zdjęcia robią? Tzn. nie dlaczego, ale jakim obiektom. Cyknąłem parę tylko dla pokazania, że nie ma co fotografować. Ale kładka fajna, polecam.

No i po Highline. Dzis tylko pozytywne mysli, wiec znajduje ten parczek bardzo milo. Polecam, zdecydowanie. Zdjec w sumie troche napstrykalem, wiec jest co ogladac poza flora. W miedzyczasie jacys chinscy grajkowie plumkali, ale nie grali oni dla mnie, czy tez nie byla to muzyka, na ktora czekalem, wiec szybko minalem ten sektor. Naprawde sprytnie wymuyslili ten park. Jestem pod wrazeniem.

Zadzwoniła Ula i w 30 minut z 12th ulicy i 10 alei poleciałem do Bryant Park (40th ulica i 6 aleja), gdzie biuro Pani. W parku zapomnij o miejscu, więc wybraliśmy turecka knajpkę. Ja krewetki grillowane z szaszłykiem z warzyw, a Ula sałatkę z kalmarów. Do tego humus z pysznym chlebkiem. Mniam!

Jak tak okrzepłem na siedzeniu, to odeszła mnie ochota na dalsze chodzenie. Zmęczenie dało za wygrana. Pokręciłem się miedzy 5 aleja, a Madison Ave i poleciałem na dworzec.

Chciałem Panu prezent kupić – jego ulubioną whiskey. Ula zdradziła, że musi być sour mash. To już byłem w domu. Poleciałem na 40th ulice przy Madison Ave, do zareklamowanego alko-sklepu. Faktycznie ładny sklep z dużym wyborem. Ale Bottle King nieopodal domu Państwa ciekawszy. Kupiłem zielonego Jacka Danielsa sour mash. Galon czy ileś tam. Jak się Panu nie spodoba, to własnoręcznie mu do gardła wleje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!