podróże,  usa

punkt G

Gdzie kobieta ma punkt G? – byl kiedys taki dowcip.

Na koncu wyrazu SHOPPING.

A jak spiewali Blendersi – powiedz mi, powiedz mi, gdzie jest Dzi.

To ja wczoraj znalazlem swoj i punkt G, i punkt przegiecia, i punkt krytyczny,  i mam go gleboko w …pupie. Chociaz facet nie powiniem miec tam niczego. Niemniej wczoraj sie tak zzakupowalem, ze mam dosyc. Oczywiscie nie wszystko kupilem. Najwiekszy koszmar to kupowanie spodni. Rozmiar 34 pasuje tak, ze jak zaloze, to za bardzo ruszyc sie nie da. A 36 za luzny. Czyli trzeba 35 znalezc. A rozmiar ten nie taki powszechny. W kolejnym sklepie 34 za ciasny, ze na tylek nie wejdzie, a 36 nadal za duzy. Przymierzylem z 20 par spodni. Czyli zdejmowanie butow, sciaganie spodni, nakladanie potencjalnych portkow, zdejmowanie, zakladanie starych, zakladanie butow. Obszedlem Gap, Old Navy, Calvin Klein, DKNY, Tommy Hilfiger i jeszcze jakies inne, zeby zalamac sie i stwierdzic, ze spodni chyba nie kupie. Ostatnia deska ratunku byl ostatni sklep na mapie centrum handlowego – Polo. Juz mialem nie mierzyc, juz mialem sie poddac, ale cos podkusilo. Wzialem 34 rozmiar i przypasowal jak ulal.

Pozniej byla zmiana centrum i pojechanie do DSW – czyli krolestwo butow. Nawigacja poprowadzila mnie w krzaki. “Kieruj sie prosto przez 0.3 mili i skrec w lewo“. Dziwne, jesli przed soba ma sie wysoki kraweznik parkingowy, a 50 metrow dalej stoi wielkie centrum handlowe. Takze wymanewrowalismy sie w pole od razu. Postanowilem wylaczyc nawigacje i trafic po omacku. Jechalem i jechalem, skrecalem tam, gdzie sie wydawalo mi sie, ze powinienem skrecic. Zalamany i zrezygnowany mialem juz zjechac na jakis parking i wpisac adres domu. Tymczasem okazalo sie, ze zjechalem z autostrady na jakis “ramp” i wyladowalem pod samym sklepem DSW. Butow a butow ale oczywiscie w moim rozmiarze nic ciekawego. O numeracji tez nie wspomne, bo raz 11 jest dobre, raz 11.5, a jeszcze gdzie indziej 12. I wez tu polub zakupy.

Po butach postanowilem zajechac do GS Plaza, ktora byla po drugiej stronie autostrady. Centrum handlowe w zasiegu wzroku i reki ale dojazd juz nie taki oczywisty. Nie da sie ot tak przeciac autostrady. Na szczescie z dotarciem nie mialem problemu i rowniez prawie intuicyjnie trafilem. W GS Plazie tylko 2 sklepy i do domu.

W domu zaproponowalem Panstwu zupe na bazie bulionu ze szparagow. Bardzo pyszna. Koncowek szparagow nie trzeba koniecznie wyciagac. Co prawda czesc lykowata ale daje rade sie zjesc. Jako, ze robilem po raz pierwszy, to koncowki szparagow wylowilem po 20 minutach gotowania. Zupa bardzo mnie smakowala.

Na drugie danie zaserwowalismy sobie witetnamske delicje – boczek z dymka.

Szczegoly na zaprzyjaznionym blogu: http://slodkokwasna.pl/blog/?p=95

Wkusne!

A pogoda? A pieprz yourself. Nie bede narzekal, bo w Polsce jakbym zostal, to pewnie bym umarl z goraca. A tak, to mam deszczyk i zachmurzenie. Zimno nie jest, ale cieplo tez nie. Wczoraj bylo slonecznie i fajnie. Ponoc weekend ma byc typowo majowy i wiosenny. Dzis po poludniu ma byc juz lepiej i moze wtedy w koncu pojade na Miasto. A jak nie, to nie.

Dziwnie sie slucha radia. Pan zapowiada, ze jest 14 z minutami. Nie prawda, jest po 8 z minutami. Czyli o 10:00 mojego czasu polski top wszechczasow, to sobie poslucham. NIe pamietam na co glosowalem. Pewnie na cos, czego nie bedzie na tej liscie.

Wczoraj przegapilem kolejny odcinek “2 Broke Girls”. Szkoda, myslalem, ze na zywo obejrze, jak w tej Ameryce jestem. A tak, to bede musial sciagnac z torrentow jak wroce. Dzis o 20:00 “Glee”. Zeby tylko nie zapomniec! Chociaz ogladanie TV w USA wymaga nie lada cierpliwosci. Reklama za reklama.

Polecam rowniez rosyjski film “O czym rozmawiaja mezczyzni” (o czim gawariat muzczyny). Mialem bardzo komfortowe ogladanie, bo z jednej strony siedziala polska lektorka, a z drugiej angielski lektor rosyjskiego pochodzenia.

Ide zobaczyc, czy rowerow nam nie ukradli.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!