życie

Co trzyma ludzkość przy życiu

Nie wiem. Nie zastanawiałem się nad tym.

Może (cytując bohatera dzisiejszego wpisu):

“Mankind can keep alive thanks to its brilliance (…) Mankind is kept alive by bestial acts”

Miałem durny sen. Wyraz durny jest durny, nieprawdaż?

A zaczęło się wszystko chyba od tego, że wczoraj rano dowiedziałem się, że mam performance przed 80 ludźmi. Z 90% osób w życiu na oczy nie widziałem. Poszło mi nieźle, jak mówi koleżanka, ale po występie, w ciągu godziny wypaliłem ze 3 papierosy i serce dalej waliło. Grr, co za niepotrzebna sytuacja. Ale stres jakiś zdrowy. Przynajmniej człowiek wie, że żyje. Czyżby to trzymało mnie przy życiu? Wcześniej miałem podobne wystąpienie w lutym, gdy robiłem odprawę dyrektorom przed spotkaniem noworocznym z klientami. Ale to było takie małe nic. Kilka zdań i do roboty.

I to wszystko się ponakładało. Do tego chyba doszła albo tęsknota, albo niespełnione marzenie się odezwało.

Śniło mi się, że organizowałem spotkanie noworoczne z klientami. Osobliwa była ta noworoczność, bo było dziwnie za jasno i za ciepło. Miejsce spotkania też ekstraordynaryjne – skrzyżowanie ulic. W punkcie centralnym stało pianino a ludzie byli pousadzani z tyłu na specjalnie przygotowanych ławkach. Oczywiście, jak to organizator ma w naturze, latałem tu i tam, żeby dopilnować wszystkiego, żeby wszystko grało, żeby nie było wpadki. Usiadłem zmęczonym w końcu na ławeczce w pierwszym rzędzie i tylko dane mi było pobić brawa. Występu nie widziałem.

To kolejna jakaś paralela do lutowego spotkania, bom i wtedy naprawdę nie widział gwiazdy. Czekaliśmy z koleżanką na pewną gwiazdę z korporacji, która miała się spóźnić z 10 minut. 10 minut to zabrakło mu do półtoragodzinnego spóźnienia.

Czyli kolejna rzeczywistość odbija się we śnie. Dziwne są te sny.

Gwiazdą mego sennego koncertu był Tom Waits. Prawda, że nienormalny jestem. Miałem z nim okazję zamienić kilka słów. Chociaż nie wiem, czy to była wymiana. Zapytałem się czy mogę zdjęcie z nim zrobić, a on tylko swoje kły wyszczerzył i zrobił pozę. Zapytałem się również bardzo przytomnie – czemuż to, a czemuż nie koncertujesz?

Nie odpowiedział. Ale za to jego ludzie zaczęli mnie uświadamiać, że ależ i owszem – Tom ma właśnie trasę po Europie. Za chwilę koncert w Dusseldorfie i w Czechach.

Tu nastąpiła jakaś dziwna przerwa we śnie.

Kolejny obraz, to ja i największy fan Toma Waitsa podróżujący po Californii. Zatrzymaliśmy się w jakiejś knajpce przy drodze na kawę, obiad, czy co tam jeszcze. Widocznie nie było to istotne. Ważne było to, że zrobiliśmy tam postój, bo zadzwoniłem wcześniej do Toma Waitsa i zapytałem go czy nie chciałby się spotkać z nami. Chciał!

Czy ktoś mi może wytłumaczyć ten sen? Wiem, że zobaczenie koncertu tego pana, to moje marzenie. Napisałem też co mogło wywołać specyfikę tego snu. I co? I to dlatego?

Rano od razu poinformowałem największego fana pana Toma Waitsa o tym co mi się przytrafiło. Jakimś smutnym tonem odpisał, że sprawdzał ostatnio czy pan nie koncertuje. Ale przy takich okolicznościach zaproponował mi wyszukania informacji o ewentualnym tournee. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem,… Nie, wróć. Drugą rzeczą jaką rano w pracy zrobiłem, to sprawdzenie news’ów na stronie artysty i na wikipedii, czy Tom Waits przypadkiem nie ruszył w trasę. Nie ruszył……

na koniec taka mała ódka to artysty:

They told me you were no good.

I know you’ll take care of all my needs.

You’re the same kind of bad as me

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!