życie

świat się bawi

Wstaję przed budzikiem. Oczywiście bez problemu. Wypoczęty i wyspany. A w tygodniu, to tak ciężko się zwlec. Hm?

Włączam TV na rozbudzenie. W TVN pokazują wielką konserwację „Bitwy pod Grunwaldem”. 42 metry kwadratowe, 400 kg wagi. Nieźle! Robią to już ponad rok, a koniec widać już będzie w maju. Ciekawe czemu o sponsorach konserwacji nie mówią. Pewien Bank się chwalił na Rotundzie, że wspiera to przedsięwzięcie. Ciekawy reportaż. Szkoda tylko, że prowadząca Ringa Kusin taka cienka i infantylna w swoich programach jest.

W TVN Turbo pokazują top 20 wpadek po pijaku. Numer 1 to małżeństwo. Pan się tłumaczy, że nie może stać na jednej nodze, bo ma zawroty głowy. Jest ewidentnie pijany jak bela, więc w końcu go pakują do radiowozu. Żona też została zakuta, za pozwolenie na DUI (driving under influence). W samochodzie pan zaczyna działania pozwalające na wydostanie się. Potraktował, jak się oczywiście można było spodziewać, bezskutecznie szybę nogami. Za karę i na uspokojenie policjanci zaprezentowali gaz pieprzowy. Pan kierowca wyraził swoje oburzenie, że jak można tak jego panią potraktować. Przecie nic nie zrobiła. Skończyło się na tym, że na zmianę zaczęli pluć sobie do oczu, żeby pozbyć się gazu, który zaczął działać. Niezła praktyka. Narrator mówi, że infekcji oka można się nabawić. Nieszczęścia jednak chodzą parami.

Przerzucam się na Trójkę. Cały świat się już bawi. W Australii już późno, a w Jasnym Zieleńcu jeszcze głęboka noc.

Śniło mi się dziś, że byłem na wyjeździe służbowym. Właściwie, to organizowałem ten wyjazd. Nie wiem jakim cudem znalazł się tam mój dobry kolega spoza firmy. W snach chyba nic nie jest logiczne. Na tym evencie mam jakąś sytuację krytyczną. Dyskusje i kłótnie z uczestnikami. Staram się wszystko wyjaśnić. Ale coś za wolno i nieskutecznie mi idzie. I ten kolega, niby taki autorytet, kiwa głową i mówi – słabo ci idzie, cienki jesteś. Pytam się, żeby na przyszłość uniknąć takich błędów, co robię nie tak, skąd wie? „Masz przerażenie i porażkę w oczach”. Kolejne nocne dziwadło. I weź tu zrozum sny. Może to znaczy, że spotka mnie dziś coś dobrego?

Człowiek jak czegoś bardzo chce, to osiągnie to. Trafiłem w końcu szóstkę. Szkoda, że nie w totolotku. Nie rozwodząc się zbytnio, poinformuję, że w poniedziałek idę do jakiejś renomy w świecie warszawskich internistów. Zażyczę sobie skutecznych kroków i działań. No ileż można?

No i ten Sylwester dziś. Czuję się taki przytkany. Nie wiem czy mam ochotę na huczne i głośne zabawy. Może w domu zostać? Może zadzwonię do siebie do Australii i zobaczę jak rozwiązałem ten problem.

Co do liczb, to wczoraj pękło 4000…wizyt na moim blogu. Dla mnie to dużo, choć tak naprawdę to mało. Ale ja się cieszę, że mój niszowy blog odnosi takie sukcesy.

Dwa łyki statystyki:

W 2009 roku od sierpnia do grudnia zanotowano 1 748 wizyt

W 2011 roku rekordowe 1749

Plus oczywiście to, co ten wpis sprawi.

Trójka puszcza The Cars i ich „Drive”. To moja jedna z ulubionych piosenek. Autor programu chyba robi aluzję do jutrzejszych powrotów. Who’s gonna drive you home tonight? Mnie zapewne nocny autobus, bo na taxi nie ma co liczyć. Co prawda idę się bawić za rzekę ale to i tak 5 km od domu. A może zostać w domu?

Rezolucja noworoczna – nie mieć żadnych wątpliwości co do podejmowanych decyzji.

Do (p)siego roku!

hehehehe, a w Trójce Al Stewart i “Year of a CAT” (też lubię ten szlagier)

Kończę w końcu, bo nie skończę nigdy. Życzę wszystkim dobrej zabawy. I tym w Paryżu, i tym w “Szczecinie”, i tym w Jasnym Zieleńcu, co ponoć (o ile mnie pamięć nie myli) jadą do Bostonu, i tym wszystkim innym gdzieś tam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!