życie

Pokolenie mlonów

Albo też wazonów. Jako, że jestem w Białymstoku, to wspierać będę słownictwo lokalne.

Wczoraj na osiedlu, kierując się ku bankomatowi usłyszałem śledzie! Pierwszy raz na moim osiedlu. Nowi się osiedlili …

Nie tak dawno dowiedziałem się, że jest nowe pokolenie. Pokolenie Grzybów. Młodzież świeżo po studiach, czyli wychowana w wolnej Polsce. Nowe okoliczności, nowe możliwości. Wyuczeni, sto języków w jednym paluszku, znajomość komputerów w drugim. Studia skończone, a pracy nie ma. Postawa roszczeniowa do życia. I z takimi Grzybami chyba jechałem do Białego w środę. A może to nie fungi, tylko ja jakiś stary już jestem? A może ciągnie na Zachód?

O postawie roszczeniowej do życia, ale chyba do Państwa pisze tez pewien pan z Polityki. Tu już ma na myśli całe społeczeństwo, a 50-65-latków określa mianem „straconego pokolenia”.

Chyba nie tędy droga w moim wpisie, bo skupić się chcę na braku kultury, a tego raczej starszym ludziom zarzucić nie można. Grzyby już chyba nie wiedzą co to kindersztuba.

Zajechałem na metro stacja Wilanowska przed czasem i czekałem na autobus do Białegostoku. Ludzi nie dużo, ale widać było gołym okiem, że cały autokar będzie wypełniony. O minutę spóźniony bus podjechał na stanowisko. Ludzie oczywiście zamiast ustawić się w szeregu zrobili tłum. Pan kierowca oświadczył po chwili, że zmiana pojazdu nastąpi. Do tego się ponoć nie zmieścimy. I zaczęło się. 80% podróżnych miało torby na kółkach. Szybki odwrót i biegnięcie do autobusu, który już stał z tyłu. Nie patrzą, że ludziom po nogach jeżdżą, nie widzą co się dzieje z tyłu z walizką, bo prą. Byle jak najszybciej dojść do wejścia. Przy nowym busie znowu „kupa” ludzi. Byłem w 3 rzędzie do luku bagażowego. Po 20 sekundach już byłem w 5. No co za bezczelność. Kompletnie nie rozumiem tego. W pewnym momencie zakląłem pod nosem i wycofałem się. I tak się zmieszczę i tak. Ów „kupa” wyglądała jak lemingi, którym ktoś włączył opcję „zapakuj bagaż”. Popatrzyłem na mój plecak i torbę. W sumie to nie potrzebuję tam się dostać. Wchodzę do środka. Przepuściłem dziewczynkę ale na mlona, który już bezczelnie chciał się wcisnąć przede mnie, spojrzałem wymownie. Nie zaryzykował dalszych działań wpychania się.

Wsiadłem. Torba ledwo się upchnęła w półkę na górze (strasznie wąskie półki mają), a plecak postawiłem między nogi.

Włączam sobie radio i zakładam słuchawki. Nie słucham już muzyki głośno. Uszy i tak się przystosowują do poziomu hałasu/dźwięku z zewnątrz.

Ruszyliśmy.

– CZEŚĆ MAMO, JADĘ. BĘDĘ PO 13. NO JAKIEŚ OPÓŹNIENIE MIELIŚMY – komunikuje jakaś lalka dwa rzędy za mną po przekątnej.

(zgodnie z netykietą – Caps Lock znaczy krzyczenie)

Czy wszyscy muszą słyszeć rozmowę innych? Ja z wielkim wstydem odbieram telefon w autobusie i najczęściej mówię, że oddzwonię albo tekstuję, że nie mogę rozmawiać.

Kolejny siedzi obok mnie ale dzieli nas przejście miedzy rzędami po lewej i po prawej.

Tego to już kompletnie nie mogłem pojąć. Na laptopie mlon włączył film oraz jakiś beznadziejny hip hop polski w telefonie. Jestem w stanie pojąć, że Grzyby dziś mogą mieć podzielną uwagę, ale na myślenie to chyba zabrakło już szarych komórek. Mlon miał piękny telefon, cudo laptop, więc na słuchawki zabrakło funduszy.

Nie wytrzymałem:

– przepraszam, to u ciebie tak gra?

– tak

– możesz ściszyć?

Ściszył, a później nawet wyłączył muzykę. Tylko co z tego, jak dialogi z filmu było słychać. No nic, akurat takie odgłosy mnie nie rozpraszają. Można się wyłączyć. Słuch się w końcu przystosuje do dźwięków z zewnątrz, aż w końcu je zignoruje.

Mam cały czas słuchawki na uszach!

4 rzędy przede mną kolejny mlon również postanowił sobie porozmawiać. Tym razem cały autokar słyszał ciut więcej i bardziej prywatne rzeczy.

Mój sąsiad od hip hopu też dostał od kogoś telefon:

– NIE WIEM KTO MÓWI

– A CO TO ZA PYTANIE MNIE KTO MÓWI. DZWONISZ TO SIĘ PRZEDSTAW (wow, przynajmniej Grzyb wie coś na temat zasad przedstawiania się)

– NIE WYŚWIETLA MI SIĘ NUMER, NIE ZNAM I NIE BĘDĘ ZGDAYWAŁ

– AAAA, PRZEMEK. NO CZEŚĆ

I zaczęło się

– ZA MAŁO CZASU, ŻEBY POWIEDZIEĆ. JARAM ZIOŁO I JEŻDŻĘ NA DESCE…

W tym momencie skupiłem się na widokach za oknem. Wjechaliśmy do miasta zwanego Białymstokiem.

I tu kolejna dziwna rzecz. Nagle wszyscy zaczęli wstawać, brać kurtki i się ubierać. Posiadali z powrotem i postawili torby na kolanach.

Jako, że ja siedziałem w pierwszym rzędzie przy schodkach postanowiłem na spokojnie wstać po zatrzymaniu się autobusu i zacząć się zbierać. Niech mnie tylko który co powie.

Dodatkowo, miejsce nasze miało taki stoliczek przed nami. Mlon siedzący pod oknem wyciągnął swojego laptopa zajmując całą przestrzeń przesuwając moje: książkę, sudoku, krzyżówki.

Szybko się zorientował, że sobie tego nie życzę.

Nie rozumiem kompletnie tego zachowania. Podejrzewam, że ja byłem taki sam, ale raczej w liceum. Tu ewidentnie byli studenci i starsi.

W USA podobało mi się jedno. Ordnung Muss Sein! Nie będę pisał o Porządku Germańskim, bo dla mnie ten kraj jest nudny i nieciekawy. Społeczeństwo też jakieś zamknięte na konwersowanie z turystami po angielsku. A w USA było tak, że jak przychodziłeś trzeci na przystanek, to na bank trzeci wsiadałeś do autobusu. Jak się wysiadało, to po kolei. Pierwsze rzędy na sam przód. Hm, pamiętam też w sumie hiszpańską chica, która siedząc za mną bardzo głośno rozmawiała przez telefon.

Nawet w londyńskim metrze ludzie rozumieją i stosują się do „Keep Right”. O dziwo right, a nie left.

A Londyn też multikulturowy się zrobił.

Pokolenie Grzybów to, czy pokolenie mlonów? A może ja już stary, że takie rzeczy mnie drażnią. Motto moje od dawna to – głupocie ludzkiej mówmyż  nie!.

Kończąc już wzburzenie me, napiszę o promyku nadziei, czyli o pokoleniu młodszym – dziesięciolatków. Hm, nazwijmy je Generacją Nadziei.

Mój siostrzeniec w szkole musiał dokończyć zdania. I tak:

Dziś czuję się … smutno

Mój ulubiony kolor … czarny

No myślę sobie, że depresja z okresu przedszkola wraca. Ale nie…

Nie cierpię kiedy … ludzie kłamią

Jak będę miał dużo pieniędzy to … oddam na cele charytatywne (tu się prawie zgadzamy. Prawie, bo ja całej kwoty bym nie oddał)

Nie chciałbym stracić … rodziny i przyjaciół

Cenię … szczerość

Później jakieś takie banały. Lubię grać w piłkę, nie mam ulubionego piosenkarza (nad tym muszę popracować), ulubiona pisarka to ta od Harry’ego Pottera.

A jeszcze młodsze pokolenie siedzi na tronie i tylko ręce, nogi i głowa wystają, bo Motylek (nazwa jego grupy w przedszkolu) zapada się w dorosłym sedesie…

Oj, dobrze, że przypomniałem sobie. Muszę podskoczyć na róg Sienkiewicza i Rynek Kościuszki i sprawdzić nadanie praw miejskich Białemustokowi.

Brak komentarzy

  • renata

    😉 zatłoczonym autobusem nie miałam okazji dawno jechać, ale to samo się dzieje w samolotach tanich linii; może nawet jeszcze gorzej.

    A moją uwagę zwróciło coś… jak to… :”(…) przepraszam, to u ciebie tak gra? – tak – możesz ściszyć?(…)” – a cóż to za ojcowski sposób zwracania się do młod(sz)ego pokolenia psze pana? 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!