podróże,  życie

moje miasto to Białystok

A dziś z nudów przeleciałem się po wikipedii. Poczytałem o Chinach, które nazywane były (czy też nadal są) różnie: Serica (Rzymianie), Kataj lub Kitaj (od Marco Polo), a od epoki wielkich odkryć geograficznych – China i wywodząca się od niej nowa łacińska nazwa Sina.

Sami Chińczycy nazywają najczęściej siebie Państwem Środka. W języku chińskim istnieje wiele nazw tego kraju o różnym zabarwieniu stylistycznym czy też emocjonalnym.

Także Chiny miały i maja różne nazwy w rożnych stronach Świata.

Żeby zakończyć ten wątek to poinformuję, że sami zaś Chińczykowie państwu swemu co raz inne dają imię, gdy inna tam panuje familia. Nieźle 🙂

Aha, w Polsce też mówiono przez chwilę China, ale zrobili(śmy) z tego liczbę mnogą. Tak samo została potraktowana przez naszych przodków India. Hm, to pewnie dlatego tak czortowsko trudny język mamy. I jeszcze maturę każą z tego zdawać.

I tak po Chinach wskoczyłem na Polskę i Białystok. Się lekko wzruszyłem się (forma zdania użyta jako przypomnienie o pewnym kandydacie w sweterku urokliwym na mera miasta w wyborach w 2005 r.).

Z ciekawych informacji uwagę moją zwróciła liczba ludności. Zawsze lubiłem cyferki i statystyki, mimo że na którymś roku oblałem egzamin ze staty (jedyny oblany egzamin). Oczywiście poprawiłem na „bdb” ale pani mgr stwierdziła, że niemożliwością jest taka sytuacja, że najpierw „ndst”, a później taka zmiana, więc „trzy i pół” do indeksu i karty egzaminacyjnej wpisała. Niedobra pani.

Nie mogąc zacząć zdania od „a więc”, podaję, że 195 861 Białostoczczyków w 1975 r. było, a 30 czerwca 2010 r. już (albo tylko) 294 989. Hm, ciekawe, czy odnotowali w 2005 r. ubytek jednego Bialostoczana? 🙂

Ale ale, właśnie zauważyłem link do Ludności Białegostoku. Zobaczmy ile ich/nas było w pewnym ważnym dla świata roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym szóstym. 201 395! Ha, może byłem dwustutysięcznym mieszkańcem??????? Pozwalam sobie tak się poczuć.

Cóż tam jeszcze piszą o moim mieście? Położone nad rzeką Białą, będącą lewym dopływem Supraśli.

Nie chcem nikogo obrażać, ćwierć wieku spędziłem nad tą … rzeką. Blok nasz został wybudowany tak około 400 m od rzeki Biała, która raczej miała renomę miejskiego szamba. Jakby się tak rozpędzić, to można Białą było przeskoczyć. Chociaż, jak z kolegami z podwórka często nad nią się bawiliśmy, a zabawy to były przepyszne i wspominam je teraz z wielkim sentymentem, to równie często ktoś zaliczał wtopę 🙂 Na szczęście wody po kolana było w najgłębszym miejscu. Czy ta rzeka zatem, na miano rzeki zasługuje? Rzeką zwana słusznie być powinna?

[hehehehe, właśnie na mojej składance zaczął śpiewać Michael Buble i jego wersja evergrinaKraj mi a riwer”. Całkiem serio mówiąc, zrobił to rewelacyjnie. Aranżacja muzyczna mnie urzeka w tej wersji]

Kolejne fakty: Wśród miast wojewódzkich Polski, Białystok jest 2. miastem pod względem gęstości zaludnienia, 11. pod względem ludności i 13. pod względem powierzchni.

[Oooooooooooooooooo – komentarz do danej odnośnie zagęszczenia. Jakby tak zrobić getto 1 kilometr na 1 kilometr (enklawę znaczy), to byłoby nas (ich znaczy) 2 888,7 osoby. Gęsto znaczy]

Miasto założono w 1320 r. Prawa miejskie nabyli 27 lipca 1691 roku, czyli żadna mi to okrągłość, jeśli o rocznicę chodzi. Dziwne, na budynku na skrzyżowaniu ulic Rynek Kościuszki i Sienkiewicza widniała data 1475 albo 1745 i chyba to była data nadania praw miejskich. Skłaniam się ku 1475 jednak ale to i tak ni jak ma się do informacji z wikipedii o nadaniu praw miejskich memu miastu. Muszę przyjrzeć się temu z bliska i dokładnie raz jeszcze jak przybędę porą świąteczną.

O języku esperanto nie muszę chyba pisać, bo wszyscy wiedzą. Starałem się kiedyś go nauczyć, bo moja siostra w liceum miała za przedmiot (w ogóle w tym liceum to miała siostra moja jakiś straszny nadmiar zajęć. Na szczęście 3 lata później okroili te atrakcje do minimum). W tamtych czasach pamiętam, że stwierdziłem, że taki germański poplątany z łaciną to esperanto jest. Coś tam nawet umiałem z tej mowy. Zdanie nawet potrafiłem sklecić ale jakoś poszło to wszystko w zapomnienie. Czyli to prawda, że coś nie używane zanika. A z ciekawostek, to powiem, że na studiach jeden z mgr prawa, który miał z nami różne przedmioty był nawet prezesem stowarzyszenia kultywującego ten język i tę kulturę (Fundacja im. L. Zamenhofa?).

W Białymstoku znajduje się: 7 hipermarketów, 27 supermarketów, 9 galerii handlowych, 19 marketów elektronicznych, marketów budowlano-dekoracyjnych. W roku 2000 jak zaczynałem karierę w jednym z hipermarketów. Przepraszam, w jedynym hipermarkecie w Białymstoku, to analitycy z Auchan twierdzili, że miasta potencjał to maksymalnie dwie wielkopowierzchniowe hale. Jak widać analizy zmieniają się z czasem. Ale potencjał chyba już nie.

 

I tu przechodzę do elementu kultury mego miasta i mego regionu, który spowodował chęć napisania postu tego.

Cechą charakterystyczną miasta jest gwara białostocka. Nie mówię tu tylko o zaciąganiu. Gwara białostocka jest, jakżeby inaczej, charakterystyczna dla mieszkańców Białegostoku i części Podlasia. Spokrewniona z dialektem wileńskim. Powstała w wyniku wzajemnego oddziaływania kilku wzorców językowych: polskiego, białoruskiego, litewskiego, w mniejszym zakresie też rosyjskiego, ukraińskiego i jidysz.

Spółgłoski ciszące, takie jak ś, ć, , ź wymawiane są jak dźwięki obcego pochodzenia. Ke??? W życiu nie wiem o jaką wymowę tych literek chodzi?!

Aha, tak jak w wyrazach sinus, sizal, Zanzibar, cis. Eee, łatwe! Ale nie, nie mówiłem tak ja. Chyba?

Artykulacja spółgłosek środkowojęzykowych jest prepalatalna, skierowana bardziej ku przodowi (efekt – otrzymujemy spółgłoskę półmiękką). Celujący z matury ale nie mam pojęcia o tych spółgłoskach. Szkoda, że gramatyki w liceum nie mieliśmy. Pamiętam raptem, jak raz nasza polonistka coś chciała nam wytłumaczyć. Ale to chyba był tylko raz.

Cechy gwary:

1. Długie wymawianie samogłoski akcentowanej z wyraźnym tonem opadającym, tzw. zaciąganie, co wpływa również na kontur melodyczny zdania, stąd gwara ta bywa odbierana jako śpiewna, melodyjna

Ok., chyba w tym punkcie chodzi o tego klasycznego śledzia. Chyba nie zaciągałem. Choć raz usłyszałem od kogoś w Wawie, że coś tam słychać. No cóz, jak się wejdzie między wrony, trzeba krakać tak jak one (chyba dobrze zacytowane). Dziwi mnie jeszcze jedno. Nie rzucało mi się na uszy śledzikowanie jak obcowałem z ludźmi, ale ilekroć włączę TVP3 czy też TV Jard podczas wizyty u rodziców, no to śledź za śledziem 🙂

2. Używanie w roli czasownika posiłkowego słówka “weź” (np. weź otwórz okno)

To tak się nie mówi wszędzie? Ja najczęściej używam tej formy, jak proszę kogoś, żeby natychmiast zaprzestał swego nagannego postępowania i odszedł stąd.

3. Zwarcie krtaniowe podczas wymowy “e” w wyrazie “nie”, przez co słowo to staje się dwusylabowe (stąd nie-e)

To chyba tak dzieci mówią, jak się przekomarzają

4. Rozróżnianie dźwięcznego “h” i bezdźwięcznego “ch”

Ktoś mi kiedyś tłumaczył, że słychać różnicę między herbata, a chusta. Chyba polonistka w V klasie. Kompletnie nie mam pojęcia, czemu akurat to pamiętam do dziś. Człowiek naprawdę zapamiętuje duperelne fakty.

5. Zanik celownika, zamiast którego używa się konstrukcji z przyimkiem “dla” (np. kup dla mnie, daj dla babci, powiedz o tym dla Marka)

To cały ja i mój język polski. Tak mi w tej Warszawie namieszali, że nie wiem dla kogo co jest poprawne, a dla kogo nie. Ja uparcie i naturalnie dla używałem, używam i używać będę.

6. Zanik końcówek w czasownikach w stronie czynnej czasu przeszłego np. My dawali (My dawaliśmy). Ja pojechał (Ja pojechałem). Dzie wy byli? (Gdzie wy byliście?)

No to na wsiach u moich dziadków słyszałem i wciąż słyszę, jak się z którym stamtąd mieszkańcem spotkam. Mnie się ta forma akurat podoba.

7. Forma grzecznościowa tworzona bez użycia słowa pan/pani: Kiedy do mnie zajdzie? Dlaczego o tym dla mnie nie mówił?

Kiedy do mnie zajedzie, to ja tak w żartach raczej używałem i używam. Jakoś tej formy za często nie spotykałem

8. W formie grzecznościowej tryb rozkazujący równy trybowi oznajmującemu, też bez użycia pan/pani: Siedzi spokojnie! Zapłaci dla mnie sto złotych! Naleje dla mnie! (naleje mi pan)

Mój faworyt 🙂

9. Wymowa tzw. ł kresowego

Słynniejsze jest chyba warszawskie gładkie ł

10. Specyficzne znaczenie niektórych słów, np.:.

 taryfa – taksówka. Standard. Mój tato na taryfie jeździł.

przebierać się (do nowego mieszkania) – przeprowadzać siępierwszo słyszę!

 zgnić – śmiać się do rozpuku – rzadko słyszane i chyba w ogóle przez mnie nie używane

skiń – zdejmij – pierwszo słyszę! To chyba na innym osiedlu 🙂

rozbuwaj się – zdejmij buty – to tak się nie mówi gdzie indziej!?

 łachy – ubrania – normalne!

dalibóg – “Bóg mi świadkiem” – to nasze? 

blin – placek – wszyscy o tych blinach, a u mnie w domu się tak nie mówiło. Pewnie robiło się to i jadło ale pod inną nazwą. Jak ktoś mnie pytał spoza miasta o bliny, to nie umiałem wyjaśnić.

 lelak – osoba słabo orientującej się w danej dziedzinie – Lelak! Pamiętam lelaka! Ale z Ciebie lelak!

wiszczeć – wrzeszczeć –  klasyk. Jak pytam się ludzi z różnych części kraju czy znają wiszczeć, to robią  oczy jak pięć złotych!

zasynać – zasypiać – Ehe.

toknij – umyj. Toknij?!?!?!? Nigdy nie słyszałem.

Zaglądam sobie do regionalizmów białostockich innych. Hm, większość wyrazów jak dla mnie nowa i obca – ancybubiery (dyrdymały, głupoty); bajstruk (nieślubne dziecko); certolić się (wzajemnie ustępować); dzieżka (dzbanek); ekologiczna (bimber, nielegalnie pędzony alkohol); furt (jeszcze raz), goj (np. brzydko o starszym dziecku; a won ty stary goju); habal (kochanek); jober (kochanek); nie bądź warszafka (wyluzuj, nie narzekaj) itd.

A i z ciekawszych, i znanych mi, i powodujących uśmiech na mojej twarzy przypominając mi o tamtych czasach, to:

badziew, badziewie; apiać; bambaryła; barachło; żulik (mój dziadek na nas czyli jego wnuki tak mówił pieszczotliwie); zapojka; tołkować; se; pinda; ocipiał?; nos; mlon (ulubione wyrażenie mojej chrzestnej); łepetyna; halopa; gumno; ćmok; daje dzisiaj mróz; idź ty w żopu; mordownia; padaka; rozdziawa.

Dobra, zadzieram kiece i lecę na TV, bo polskie wazony walczą o zwycięstwo w ATP World Tour Finals.

Wazon to ponoć doniczka po białostockiemu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!