podróże,  usa

new york, new york 31.01 – 1.02

Na 3 dni przed wylotem okazalo sie, ze przez jakis czas rano wstawac juz nie musze. Moze w jakims watku innym sie o tym rozpisze, bo na razie nie mam ochoty.
Wylecielismy z Wawy o 12:30 i przylecielismy na JFK 9 godzin pozniej (czyli cos kolo 16 czasu nyc).
Nastepnego dnia wyruszylismy na Miasto. Sniadanie gdzies przy Times Sq i na COney Island i Brighton Beach pojechalismy. Na szczescie pogoda laskawsza niz w Polsce. Ladne slonce i tak okolo minus kilka stopni. Miejsce na Brooklynie godne polecenia i zwiedzenia. Widzialem Coney Isl i w sezonie i poza nim. Ma urok zawsze.
Po brooklynskiej wyprawie i debilu w metrze, ktory przez prawie cala droge chodzil po wagonie i udawal, ze rozmawia z matka uzywajac w kolko tych samych dialogow, dojechalismy do MoMA( museum of modern art). Fajne muzeum przy 5 alei i 50 ktorejs ulicy. 6 pieter bylo intelektualnym wyzwaniem, ktoremu ja nie sprostalem. Po 4 pietrach odczuwalem brak przyswajania sztuki. Pietro poswiecone Timowi Burtonowi ciekawe. Pablo i Andy W jak zwykle zajmujacy i przyjemni w odbiorze.
Po MoMA nadszedl czas na zakupy, wiec skoczylismy na B+H, przez FDR dr, czyli pierwsza ulice od wschodu, po lapsa i inne takie.
Nastepnie pozwolilismy sobie na piwo na Hell’s Kitchen, w moim ulubionym Rogue Pub. Dolaczyla Ula po pracy i wrocilismy do Fair Lawn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!