podróże,  usa

1 września 2009

Czy wiecie jaki dziś dzień?
1 września – mój pierwszy biletowany dzień na Flushing Meadows w Nowym Jorku. Właśnie pijemy kawę i jemy śniadanie zbierając się na Queens.
Oh, 70 lat temu …. aaah, nevermind.

Wróciłem. Zjeba…zmęczony jak pies. Od 11 do 18 ciągłego łażenia.
Zara dokończę o US Open.
Padniecie z wrażenia. Stoimy z Ulą w kolejce do wejścia na kort (bo jak grają, to nie można chodzić po trybunach. Co 2 gemy jest krótka przerwa i wtedy wpuszczają). Patrzę i wow! Donald Trump w odległości 1 metra. Wysoki kolo!
It was like wow!

Czas na fajkę. Za chwilę dokończę.

Po fajce.
Zdjęć nie podpisuję, bo dużo. Się domyślicie, kto to…albo i nie.

Gdzie byliśmy i kogo widzieliśmy:
Arthur Ashe Stadium:
Dinara Safina vs Olivia Rogowska
Novak Djokivic vs Ivan Ljubicic

Louis Armstrong Stadium:
Caroline Wozniacki vs Galina Voskoboeva
Tomas Berdych vs Wayne Odesnik

Grandstand:
Jo-Wilfred Tsonga vs Chase Buchanan (ale tylko parę sekund. Przechodziliśmy na Louisa Armstronga)
Elena Dementieva vs camille Pin

No i te uliczne korty:
kort 4:
Kevin Kim vs Dudi Sela
Ivo Karlovic vs Ivan Navarro
Myślałem, że Ivo ponad 2-metrowy koleś jest nie do przejścia. Ale go Hiszpan ograł. Bardzo dziwny sposób gry. Serw i wolej. Ale Karlovic robi wrażenie z bliska.
kort 6:
Stanislas Wawrinka vs Nicolas Lampetti
kort 10:
Gisela Dulko vs Ekaterina Makarova (przechodząc sobie wzdłuż kortu)
kort 11:
Aravane Rezai vs Sabine Lisicki z Germanii (na żywo zyskuje. W końcu w Polsce rodzona)
kort 12:
Peter Łuczak vs Victor Troicki (przechodząc wzdłuż kortu)
kort 13:
Yanina Wickmayer vs Virginie Rezzano (a brzydka jak noc YW)
kort 16:
dramat Radwański młodszy vs Kristina Barrois z Germanii.

Korty uliczne mają to do siebie, że jak stoisz i czekasz na grę, to ci wszyscy tenisiści muszą się przepychać przez tłum, żeby wejść na kort i pograć. Czyli można “dotknąć”. Ale oczywiście najlepsi na “ulicy” nie grają.
Wrażenie dziwne. Takie jak miałem na J+S Cup w Wawie. Zwyczajność. Magia, która jest w TV znika. Też mógłbym grać tak jak oni. Nic nadzwyczajnego. Tylko, że ja nawet nie przebijam piłki dwa razy podczas jednej wymiany. Serwis, jak nie daj Boże się uda i out później, jeśli przeciwnik odegra do mnie poprawnie.
Ale jednak miejsce to ma swój urok. Warto być tam. Warto być częścią US OPpen.

Skandalicznym można odnotować fakt, że nasza Radwańska, największy dramat dnia grała z germańska zawodniczką!!! 1 września!!! Nawet się dziewczę za Westerplatte nie zrewanżowało.
Ma taka przypadłość – robi lepsze wrażenie niż przeciwniczka. Przełamała po ładnym gemie Niemkę, żeby następnego gema przy swoim podaniu oddać jak dziecko. Nie macha się rękoma i nie wali rakietą w kort, tylko się kurna gra. A jak się nie umie, to się nie pcha na Wielkiego Szlema. Ale za pierwszą rundę 19 000 baksów przytulone. Tatuś siedział w rogu i bacznie obserwował. Isi nie zauważyłem. Szkoda.

Dużo Polaków na meczu.

Klimat miejsca nie do opisania. Ludzi masa. Możesz się chilloutowac przed Arthur Ashe Stadium i oglądać na telebimie mecz i po bokach wyniki z innych kortów. Fontanna za fontanną. Stolik za stolikiem. Mega przefajnie. Polecam!

Na szczęście “non smoking facility”, więc się palić nie chce i tylko 2 razy wyszedłem poza obiekt.

Pantera znowu mi uciekła. Ula zaesemesowała, że na practise kortach jest An-dick Ro-dick i Williams. Lecę! Andy Roddick faktycznie jest. Daleko, ale jest. Widać przy długim obiektywie. Obok Davydienko. Cholera, ciężko przez kraty zdjęcie robić.
Pantera już zniknęła. Chyba była Venus. Piszę chyba, bo Ula ich nie rozpoznaje. Kociak, to kociak, nie?

W USTSA Billie Jean King Center drogo pioruńsko. Zachciało mi się pić, więc na browca się skusiłem.
Mały “heniek”. Podchodzimy do punktu z piwem. Rozmowa wygląda tak:
Sprzedawczyni beznamiętnym głosem: hi, how are you? how is your day?
ja: fine, it’s hot. One heineken please.
pani: 7,50$ i do Uli “hi, how is your day?”
Ula mówi do mnie: pani zarabia na napiwek
ja do pani dajac jej 100 baksów: make it 8
Ula do mnie: zwyczajowo daje się dolara
pani oddaje resztę.
ja do pani: here, one for you, thanks.
Ale co tam, raz się żyje. “Heniek” na US Open bezcenne.
Czy bezcenne ma swoją cenę? Tak! 8,5$ dolara.

Brak komentarzy

Skomentuj R. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!